Maas Sarah J. – Dwór Mgieł i Furii (t.2 Dwór Cierni i Róż)

3.5 out of 5 stars (3,5 / 5) Feyra, przeistoczona przez siedmiu książąt w fae wraca na dwór Tamlina. I szybko okazuje się, że to co miało być  bajką zmieniło się w koszmar złotej klatki, a książę z bajki przeistoczył się w egoistycznego łobuza seksistę. Nie zabrzmiało dobrze? Bez obaw – tym razem klątwy drugiego tomu nie było. Autorka postarała się, aby czytelnik był co najmniej zadowolony, a momentami wręcz wbity w fotel.Razem z Feyrą odkrywamy nowy świat. Świat tak inny od tego, z którego uciekła i tak odmienny od jej wyobrażeń. Ciemny książę jest ciemny to prawda. Ale wcale nie jest taki mroczny jak sobie wyobrażała. Świat fae też nie jest taki jak sobie wyobrażała. I na koniec, ona nie jest taka jak się wszystkim na czele z nią samą wydaje. Wskrzeszona Feyra nie ma w sobie nic z dawnej niewinnej dziewczyny, niemal dziecka, które trafiło w sam środek okrutnej awantury potężnych istot. Dojrzewa, odkrywa siebie, zaczyna rozumieć, że świat nie jest ani horrorem, ani bajką a posiadanie kłów, pazurów czy skrzydeł nie oznacza automatycznie bycia potworem. A ponieważ to Romantasy nie może zabraknąć również miłości. I tej poetyckiej i tej jak najbardziej cielesnej, choć do tego wątku mam akurat najwięcej zastrzeżeń. Jest tak łopatologiczny, że aż nudny. Wszyscy wiemy, że są dla siebie stworzeni, wszyscy wiemy, że będzie wielkie bum i… czekamy, a bohaterka co i rusz podkurcza palce u nóg co jest wybaczcie spojler sygnałem rodzącego się podniecenia.

Tak czy inaczej, mamy rodzące się uczucie, świat do odkrycia, tożsamość do odkrycia, polityczną intrygę i nadciągającą wojnę. A baśń Piękna i Bestia zamienia się w wydanie Piękne i Bestie. Bo tym razem do gry wkroczą również siostry Feyry, a od bestii będzie się na stronach roiło. Poznamy też nowych towarzyszy ciemnego księcia, Ciemnych jak on, mrocznych jak on i jak on skrywających  własne bolesne tajemnice i gorzkie dramaty. Fabuła jest logiczna, dobrze poukładana, choć momentami przewidywalna.  Autorka na całe szczęście nie nadużywa magii do popychania akcji w przód, więc jestem w stanie jej darować telepatyczną więź przez tatuaże i inne takie. Akcja na początku nie porywa, snuje się dość leniwie, co pozwala autorce na lepsze zarysowanie postaci i dodanie im nieco szarości i cieni. Już nie są tacy jednoznaczni jak w tomie pierwszym. Mniej więcej w połowie historia zdecydowanie przyspiesza  zmierzając do wielkiego finału i muszę przyznać, że nieco mnie tym finałem zaskoczyła. A czytając inne recenzje widzę, że nie ja jedna dałam się ukołysać zwodniczemu światu fae. Kończąc wątek fabuły muszę stwierdzić, że o ile wplecenie wątków z mitologii celtyckiej bardzo mi się podobało, o tyle żerowanie na czarnoksiężniku z Oz już zdecydowanie mniej. Jeśli chodzi o bohaterów, to nieco mnie rozczarował Rhysand. Jest taki dobry, taki wspaniały, taki mądry i wyrozumiały, że aż się można przylepić do kartek. A znowu Tamlin sportretowany został jako totalny, 200% dupek. Autorka naprawę się postarała, żeby czytelnik miał powody do znielubienia tej postaci. Z nowych bohaterów najbardziej podoba mi się Amrena – przedwieczna istota zaklęta w ciało człowieka. Pozostali są jeszcze zbyt papierowi, by można ich było ocenić. Jak widać z rozwoju historii autorka lubi zaskakiwać rozwojem postaci

Z tomu drugiego powinni być zadowoleni wszyscy. I ci, którzy szukali na jego kartach romantycznej miłości i ci którzy chcieli przygodówki i ci którzy kochają magię a zwłaszcza magiczne przedmioty. Daję 3,5 bo muszę coś zostawić na pozostałe tomy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *