Muir Tamsyn – Gideon z Dziewiątego. Zapieczętowany Grobowiec. Tom 1

4 out of 5 stars (4 / 5)
Książka została mi polecona jako opowieść o imperium i za lekturę zabrałam się nie wiedząc poza tym absolutnie nic. Dzięki temu zostałam zaskoczona więcej niż parę razy, co samo w sobie jest pozytywne, jednak nie tylko brak znajomości jakiegokolwiek streszczenia fabuły miał w tym swój udział, bo o większość zaskoczeń postarała się autorka.
Pierwszym i w sumie najważniejszym jest kompletny brak wrażenia, że ja już to gdzieś czytałam i że postacie zachowują się znajomo. Owszem, są tu odległe echa Imperium Rzymskiego i jeszcze odleglejsze Diuny, jest trochę cieni Lexx. Jest tu też szczypta paru filmowych klasyków (trochę bym zaspoilerowała pisząc których), ale jest to raczej odległe echo – klimatu, opisu sceny, podobnej sytuacji. Nie ma tu nic zaimportowanego jeden do jednego.
Drugim zaskoczeniem jest metoda przedstawienia świata – zostajemy wrzuceni najpierw w środek sytuacji, której jako czytelnik nie rozumiemy, a potem bohaterowie stają przed wyzwaniem, którego sami nie rozumieją i muszą razem z czytelnikiem pozbierać kawałki układanki. I na dodatek, żadna z postaci nie zaczyna w myślach wyjaśniać rzeczy dla niej oczywistych tylko po to, żeby oświecić czytelnika, co ostatnio zdarza się w książkach aż za często. Tutaj czytelnik musi razem z postaciami – obserwować, zbierać fragmenty informacji i poskładać je sobie w obraz świata. Autorka podrzuca nam skrawki wiedzy z każdą ze scen wyjaśniając historię postaci, pojęcia, wcześniejsze sceny i jednocześnie dorzucając kolejne pytania. Przez ten zabieg pierwsza połowa książki toczy się dość powoli, jednak kolejne informacje i tajemnice podsycają ciekawość. Bardzo sympatycznie się to czytało. Chociaż czytelnikom wolącym podejście „kawa na ławę” raczej się nie spodoba.
Jednak to druga część powieści – lekko ocierająca się o horror – sprawia, że trudno się od Gideon oderwać i to do samego finału. Mimo że fragmenty rozwiązania zostają wcześniej zasugerowane, to naprawdę dawno nie czytałam książki, którą tak trudno odkładało mi się w ciągu lektury. Kiedy akcja się rozpędza – jest suspens, są bardzo filmowe opisy walk, a ślady zostawiane tu i ówdzie w tekście nie dają wszystkich odpowiedzi. Interesował mnie nie tylko sam finał, ale też wszystko co do niego doprowadzi, a takie zaangażowanie w treść nie zdarzyło mi się od dawna.
Poza akcją, która od pewnego momentu pędzi na łeb na szyję, od książki trudno się oderwać dzięki dynamice między bohaterami. I to nie tylko między Gideon i Harrow, ale Gideon i pozostałymi postaciami oraz między poszczególnymi parami nekromantów i ich kawalerów, które autorka wykorzystuje nie tylko jako przykłady różnic między Domami imperium, ale też do pokazania charakterów postaci.
Tutaj trzeba, co prawda, przymknąć oko na to, że bohaterowie, zwłaszcza drugoplanowi, pojawiają się od czasu do czasu trochę deus ex machina – w zbyt dogodnych momentach w miejscach, w których nie powinni niczego szukać. Ale nie przeszkadza to jakoś bardzo w odbiorze.
Zdecydowanie bardziej przeszkadza niedopowiedzenie świata i brak odpowiedzi na parę bardzo istotnych pytań. Niby to tylko pierwszy tom i niektóre z nich mogą pojawić się w kolejnych częściach, jednak paru informacji związanych z imperium i bohaterami mi zabrakło.
Główną wadą jest… sama Gideon. Mam pewne wątpliwości co do psychologii postaci, ale na to jeszcze mogę przymknąć oko. Jednak średnio co drugi raz, kiedy bohaterka otwierała usta miałam ochotę rąbnąć się książką w czoło. Tylko co drugi, bo część tych dialogów Gideon popełnia z premedytacją, a część (zakładam) ma pokazać jej niedopasowanie. Jednak chwilami nawet takie wytłumaczenie było niewystarczające i w momencie, kiedy bohaterka otwiera usta przenosimy się nagle z klimatycznego kosmicznego imperium na imprezę niebyt trzeźwych gimnazjalistów. Bolało za każdym razem. Zakładam, że miało być zabawnie, jednak jestem wyjątkowo niekompatybilna z poczuciem humoru autorki. Co nie zmienia faktu, że bez humoru w przypadkowych momentach czytałoby się lepiej, ani tego że nawet młodsze od bohaterki postacie nie produkowały tak żenujących tekstów.
Mimo pewnych niedociągnięć Gideon z Dziewiątego czytało się bardzo dobrze. Książka wciąga, potrafi zaskoczyć i mimo powolnego początku trudno się od niej oderwać. Poza tym – imperium nekromantów kosmosie – czego tu nie lubić.
Niecierpliwie czekam na drugi tom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *