[ ur 3,5] Zaczynasz książkę i… zadajesz sobie pytanie: zaraz, chwila, to powieść historyczna? A może jednak kryminał? I zanim się obejrzysz autorka wciąga cię w swoją opowieść. I nie możesz się oderwać, bo przecież musisz się dowiedzieć kim u licha jest tajemnicy narrator?! Masz swoje podejrzenia, ale chcesz się upewnić. Kroczysz z nim ciemnawymi korytarzami wawelskiego zamku. Bo przecież blichtr, barwne opony, piękne stroje są na pokaz. A zwykły dzień bywa zimny i całkiem ponury. A pod pięknymi dywanami trwa przysłowiowa walka buldogów.Maria Paszyńska zabiera nas na Wawel w czasie końca panowania Jagiełły. Teoretycznie wszystko jest tak jak w podręcznikach historii. Sonka zakochana w mężu do granic, stary ale potężny król tajemnicza przepowiednia astrologów z Pragi. Dopiero z czasem zaczynamy się orientować, że opowieści hagiografów to jedno, a prawdziwa historia to drugie. I tę prawdziwą historię chce opowiedzieć nam tajemniczy narrator, wychowanek królewski, którego imię poznamy dopiero pod koniec tomu. Razem z nim obserwujemy życie młodych synów Jagiełły. Władysława, później Warneńczyka, przytłoczonego potężnym cieniem ojca i świadomością tego, że kiedyś będzie musiał tego ojca zastąpić. I zmierzyć się nie tylko z problemami państwa, ale również z legendą Jagiełły. I Kazimierza – który jakoś nie zazdrości bratu tego co ma nadejść. Jest szykowany do innej roli. Też ważnej, ale o innym ciężarze gatunkowym. Autor opowieści nie szczędzi nam dworskich ploteczek i barwnych opisów. Autorka stara się trzymać historii – przynajmniej tej którą znamy, ale dorzuca też swoje “trzy grosze”. W jej opowieści wraca modna teza, o którą historycy toczą zażarte spory – czy Warneńczyk był gejem. Według autorki był, a pomieszanie polityki, wiary, przekonań i tęsknoty by co najmniej dorównać dokonaniom ojca popchnęły młodego króla do konfrontacji z turkami. Na całe szczęście nie dostajemy innej historycznej plotki – tej o ucieczce z pola bitwy w przebraniu, by wieść spokojne życie z dala od oczu możnych tego świata. Autorka rozprawia się też innym mitem – o wielkiej miłości Sonki i Jagiełły, wkładając w usta tej pierwszej wściekły monolog o wykorzystaniu seksualnym przez Jagiełłę w momencie kiedy była w żałobie po śmierci drugiego dziecka. Zresztą motyw “używania” królowych pojawi się jeszcze nie raz. Widać, że autorka podąża tu tropem Philippy Gregory, która mocno upomina się o oddanie kobietom właściwego miejsca w historii. Reszta opowiedzianej historii jest zgodna z tym co uczyli w szkole. Całość czyta się wyjątkowo przyjemnie i gładko, autorka ma dar operowania słowem i wciągania czytelnika w wykreowany świat, choć można się nieco krzywić na fakt, że poza głównym bohaterem postacie są trochę jak z obrazów Matejki. Po prostu rzadko sprawiają wrażenie żywych ludzi.
Opowieść kończy się na ślubie Kazimierza Jagiellończyka z Elżbietą Rakuszanką. Zapowiedziano kolejne tomy. Czy je kupię? Nie jestem pewna. Być może najpierw je wypożyczę. Choć czytało mi się powieść przyjemnie, to nie jestem zbyt pewna czy chcę wydawać pieniądze na “historię żółtej ciżemki” dla dorosłych.
Przyjemne czytadło.