
(0,5 / 5)
Autorka uczciwie ostrzega czytelników, że przedawkowała Alicję w krainie czarów, i to tę w wersji Burtona. Więc teoretycznie wiemy na co się piszemy. Niestety, nie ostrzega, że przedawkowała też Lot nad kukułczym gniazdem. Czytaj dalej »

(0,5 / 5)
Autorka uczciwie ostrzega czytelników, że przedawkowała Alicję w krainie czarów, i to tę w wersji Burtona. Więc teoretycznie wiemy na co się piszemy. Niestety, nie ostrzega, że przedawkowała też Lot nad kukułczym gniazdem. Czytaj dalej »

(1 / 5)
Z przygodami inkwizytora Mordimera Madderdina zapoznałam się jakiś czas temu, w kolejności oficjalnie niepoprawnej – czyli w takiej, w jakiej zostały wydane. Nie przebrnęłam, co prawda, przez wszystkie tomy i nie zamierzam. Ale kiedy w ręce, trochę przypadkiem, wpadł mi tom oficjalnie pierwszy postanowiłam sprawdzić od czego zaczęła się historia bohatera. Czytaj dalej »

(2 / 5) Na początku byłam zafascynowana tą opowieścią. Oto podniebny świat zbudowany nad trującą ziemią przez dawnych tajemniczych budowniczych. I rody arystokratyczne jakby żywcem przeniesione z XIX- wiecznej Anglii. Statki powietrzne, motyw jakże chętnie pojawiający się w steampunku, dumne i majestatyczne niby prawdziwe okręty, bitwy, intrygi no i … KOTY. Koty jako samodzielna rasa, mająca swój własny język, historię, hierarchię, tradycję, obyczajowość. Koty, które wychodzą z cienia i zaczynają domagać się szacunku i miejsca w świecie ludzi, na równych prawach z tymi ostatnimi.. Piękne i dumne, choć.. okropnie zarozumiałe. Jednym słowem czyż może być coś piękniejszego i lepszego do czytania?

(2 / 5) Vice Versa to kolejny tom przygód niezbyt dobranej paczki nienormatywnych speców od spraw… paranormalnych. I moja kolejna wpadka spowodowana nazwiskiem Autorki. Nie sprawdziłam, czy aby nie mamy już czegoś podobnego w „łupach” czyli na naszym blogu. Capnęłam, bo to wszak Wójtowicz, specjalistka od rozśmieszania mnie do łez… Capnęłam, przeczytałam. Czytaj dalej »
(5 / 5)
Rzadko zdarza mi się, mieć po lekturze książki w głowie taki mentlik i zamieszenie, nie pozwalające niczego o przeczytanej właśnie powieści powiedzieć, że aż muszę zacząć ją czytać od nowa. A właśnie coś takiego zdarzyło mi się po pierwszym tomie Lustrzanny. Bogaty świat, skomplikowany i trudny do ogarnięcia wyobraźnią, bo przedziwnie wielopoziomowy. Znane motyw pokracznie odmienione, bohaterka niemożebnie irytująca, ale której nie można nie pokochać. Galeria typów tak dziwacznych, że gdybym musiała między nimi żyć to chyba by mi się całkiem żyć odechciało. Wszystko razem wymieszane, przyprawione starannie ukrytym sarkazmem. Oto świat Lustrzanny. Czytaj dalej »

(1 / 5)
Drugi tom Kronik Jennifer Strange to… więcej tego samego. I to niestety na wszystkich frontach, od wad zaczynając. Czytaj dalej »
Moje pierwsze spotkanie z Trylogią husycką, zaraz po jej wydaniu, skończyło się na Narrenturm. Wieżę błaznów doczytałam klnąc, zgrzytając zębami i plując jadem. Stwierdziłam, że pozostałych tomów nie tknę nawet kijem. Jednak kiedy moja niechęć do wojen husyckich osiągnęła pełnoletniość, a mój brat polecił mi wersję audio, postanowiłam spróbować jeszcze raz i przekonać się czy bardzo zmienił mi się gust czytelniczy i czy słuchowisko okaże się łatwiejsze do przełknięcia. Czytaj dalej »