Tym razem trafiła mi się książka której akcja dzieje się w Polsce czasów złotej wolności szlacheckiej, po śmierci Jana III Sobieskiego. Panowie szlachta krwiście sportretowani podkręcają wąsa, brzękają w szabelki a i poszczerbią się mało wiela jak im ktoś na odcisk, rzeczywisty czy wyimaginowany nadepnie. Do tej warstwy książki zastrzeżeń nie mam żadnych. Owszem, tu i tam zalatuje Trylogią, ale cóż, zalatywać musi, wszak to Sienkiewicz na tym polu niedościgłym jest wzorem, niezależnie od tego jak wiele psów wieszają na nim co roku kolejne pokolenia maturzystów. Co prawda nasz główny bohater Zagłobę może przypominać jeno z tuszy, bo pomyślunek już nie ten no ale zawsze.
polska fantasy
Lidia Kossakowska – Zakon Krańca Świata t.2 (dwugłos)
Kategorie: PostapokalisaJak przystało na książkę osadzoną w klimatach postapokalipsy w drugim tomie nasz bohater wyrusza wreszcie w drogę. I całe szczęście, bo jego miotanie się po mieście, zmaganie z wyrzutami sumienia z powodu cierpienia Miriam oraz grzęźnięcie w metafizycznych snach zaczynało już powoli być męczące, by nie powiedzieć wprost, że potężnie nudziło. Tak więc nasz bohater wędruje ku wielkiemu drzewu odkrywając nowe krainy, a my wraz z nim. A po drodze wiodą go chyba jakieś dobre duchy, bo z wszystkich opresji wychodzi obronną ręką chociaż nie da się ukryć, że obrywa solidnie. Na całe szczęście autorce udało się zachować zdrowy rozsądek i wypośrodkować cierpienie bohatera, nie ma zatem obawy, że w którymś momencie odłożymy książkę zdegustowani wyraźną radochą jaką sprawia autorowi torturowanie bohaterów, czy popukamy się w czoło, stwierdzając, że z tej czy innej grandy pan Berg nie miał prawa wyjść tak mało poturbowany. Czytaj dalej »
Lidia Kossakowska – Zakon krańca świata t.1 (dwugłos)
Kategorie: Postapokalisa, Science fiction, Urban fantasyNo i doczekaliśmy się kolejnej książki eksploatującej tematy postapokaliptyczne napisanej przez Polaka. A dokładniej przez Polkę. Tym razem temat “co by było gdyby świat który znamy się skończył” wzięła na warsztat Lidia Kossakowska. Autorkę znałam już wcześniej z dwóch bardzo nierównych książek – znakomitego “Siewcy wiatru” i nijakiej by nie powiedzieć słabawej “Rudej sfory”.
Tom pierwszy wprowadza nas w całkiem ciekawy świat. Wszyscy co więksi kapłani bóstw wszelakich dogadali się miedzy sobą i zrobili “machniom”. Rozdzielili rzeczywistości, swoich wyznawców zabrali w jedną rzeczywistość gdzie jest pięknie i cudownie, przynajmniej w założeniu, a resztę ludzkości zostawili w zrujnowanym świecie. I tamtym świecie rządzi.. no właśnie… trudno to nazwać wysublimowaną technologią trudno to nazwać magią. najbliższe wydaje mi się określenie technologia podrasowana magią. Czytaj dalej »