Martynę Raduchowską znamy z dylogii o dziewczynie obdarzonej specyficznymi umiejętnościami. Zarówno Szamanka od umarlaków, jak i Demon luster, to fantasy z mocnym dodatkiem mistyki. Toteż mocno się zdziwiłam wyczytawszy, że tym razem autorka porzuca swoją ulubioną bohaterkę oraz jej paranormalne kłopoty i sięga ni mniej, ni więcej tylko po literaturę spod znaku cyberpunka. Jednym słowem z jednej literackiej skrajności hyc w drugą.