Jeśli gdzieś są smoki to na pewno sięgnę po tę książkę. Nawet gdy jest to YA, której staram się od pewnego czasu unikać, znudzona kolejnymi wcieleniami Harrego Pottera, Mary Sue, młodocianymi wampirami itd. itp. Tym razem zapowiadało się na miks wszystkiego : smoków, demonów, czarnej magii, nieumarłych, młodzieży z rycerskiej szkoły. Nikt jednak nie uprzedził, że do kompletu przyjdzie mi się zmagać z fatalnym wręcz językiem dzieła, polskawym zgoła, od którego włosy stawały dęba i nóż się w kieszeni otwierał. Tak, o dziury w kieszeni też mam pretensje.. Czytaj dalej »
smok
Kozak Magdalena – Paskuda & Co.
Kategorie: FantasyKsiężniczka siedząca w wieży z utęsknieniem czeka na księcia. Wieży pilnuje waleczny strażnik i wyjątkowo wredny smok. A rycerze zwabieni urodą księżniczki… Stop. Przecież to nie tak było. Strażnik jest, ale podłego stanu. Smok – też jest. Nawet wredny. Ale księżniczka, nie za bardzo chce być uratowana. I ładna też nie jest, ale o tym sza. Czytaj dalej »
Yep Laurence, Ryder Joanne – Poradnik dla smoków. Co zrobić, by twój człowiek zmądrzał
Kategorie: Urban fantasyCzyli druga część poradnika dla smoków. I jedynej książki dla dzieci zrecenzowanej wcześniej na blogu. Czytaj dalej »
Hines Jim – Zadanie Goblina
Kategorie: FantasyDrużyna śmiałków wyrusza do podziemnego labiryntu. Jak to w takich drużynach bywa mamy wojownika-księcia, tajemniczego maga, krasnoluda-kapłana i elfią złodziejkę. Oczywiście szukają skarbu. Oczywiście wykonują zadanie. A właściwie ZADANIE. I równie tradycyjnie – wyrzynają wszystko na swojej drodze. A co, jeśli główny bohater powieści nie należy do strony wyrzynającej tylko do wyrzynanej? Czytaj dalej »
Simon Green – Błekitny księżyc t.1 (dwugłos)
Kategorie: FantasyZajawka na okładce sugerowała, że oto pojawiła się nowa książka z rodzaju „fantastyka i fantasy dla szyderców”, czyli taka jakie ostatnio, zapewne z racji wieku najbardziej lubię czytać. Toteż rzuciłam się na nią z blaskiem w oku i pieśnią na ustach. Kilka pierwszych stron podtrzymało dobre wrażenie, a potem…. Jak zawsze wylazły różne „ale” a imię ich było LEGION. „Błękitny księżyc” okazał się przede wszystkim książką zmarnowanych pomysłów. A także książką przedziwnej polszczyzny, na tyle niezgrabnej, że kilka razy musiałam się upewnić czy naprawdę mam do czynienia z tłumaczonym obcokrajowcem, a nie z dziełem popełnionym przez nastoletni produkt polskiej myśli edukacyjnej Czytaj dalej »