No, może określenie podróżnicza, to za dużo w stosunku do tej książki, ale jakoś żadne inne oznaczenie mi tu nie pasowało. To swobodny zapis spostrzeżeń człowieka, który z Niemiec przeniósł się do Skandynawii, a konkretnie do Szwecji. Ponieważ jednak był dziennikarzem – na Szwecji nie poprzestał, tylko włóczył się po całej Skandynawii i opisywał swoje spostrzeżenia dla gazet. I tak powstała ta książka – opis Skandynawii i Skandynawów dla Niemców. Zbiór ciekawostek, dziwactw, obyczajów fajnych i obyczajów z lekka dziwnych. Dobrych i dziwnych pomysłów. Coś w stylu Jacek Pałasiński przedstawia – tylko dla innej nacji.
Czytając, zaczęłam się zastanawiać jak wyglądałaby taka książka napisana przez Polaka dla Polaków. O czym byłoby w niej najwięcej? I wtedy przypomniała mi się wypowiedź mojej szwagierki, która ot tak dla hecy wyskoczyła na dwa dni do Sztokholmu. Jej pierwszy i najważniejszy komentarz brzmiał : “herbata tam kosztuje 12 złotych…”, eee tego….może lepiej nie dociekać.
Książka napisana lekko łatwo i przyjemnie, bez socjologicznego zadęcia, choć o szwedzkim i generalnie skandynawskim obyczaju szanowania cudzej prywatności jest tu praktycznie na co drugiej stronie. I nie powiem, przy kilku opisach westchnęłam sobie cichutko, że ja chcę czegoś takiego u nas. A konkretnie? Konkretnie to poproszę o zakorzenienie obyczaju ściszania głosu na plaży czy w restauracji i nauczenie tego dzieci. Może mam w sobie coś ze Skandynawki, ale wrzeszczący sąsiad, niezależnie od wieku i nacji, informujący cały świat o swoim dobrym samopoczuciu doprowadza mnie do szewskiej pasji….
Wracając do książki – dobrze napisana ciekawostka. Przeczytać i puścić w obieg dalej.