(3 / 5) Pierwszym co mnie zaskoczyło, była notatka na okładce, że książka jest nieodpowiednia dla dzieci, a i dorosłego może zdegustować. Nie da się ukryć, że uniosłam brwi bardzo wysoko, bo naprawdę w dobie realizmu seksualnego zatrącającego o pornografię, taka notka powinna znaleźć się na co drugiej książce. Dlaczego więc znalazła się na okładce akurat tej powieści? Zabieg marketingowy? Po lekturze uważam, że owszem, z jednej strony za owym wpisem stał zabieg marketingowy, bo cóż może wabić mocniej od zakazanego owocu, a z drugiej strony być może lekka obawa, bo w dzisiejszym ogłupionym świecie, w którym nawet tęcza może się kojarzyć niektórym ze zbereźnościami książka tak jawnie “tęczowa” może również napytać biedy wydawnictwu, a i samej autorce. Czytaj dalej »