Po ulicach chodzą nieumarli. W zaułkach grasują loup-garrou czyli bardziej swojsko wilkołaki. Dusze po śmierci nie odchodzą w spokoju, tylko plączą się między żywymi. Pół biedy, jeśli tylko się plączą. Gorzej jeśli „zgeistują” i swoje niezadowolenie z faktu wyrwania z ciała zaczną prezentować w sposób wybitnie dla otoczenia nieprzyjemny. Jeśli to kompletu dołożymy demony i sukuby… to zabraknie już tylko aniołów żebyśmy mieli klimat jak z filmu Constantine. I podobieństwo to nie będzie przypadkowe, bowiem autor serii o egzorcyście Felixie Castorze – Mike Carey był jednym z twórców udzielających się przy komiksie Hellblazer – na podstawie którego powstał rzeczony firm. Podobnie jak Constantine, również Felix Castor urodził się z niechcianym darem – tzw. zmysłem śmierci. Widzi zmarłych, potrafi wyczuć nieumarłych, demony, wilkołaki i wszelkie inne tałatajstwo które zamiast siedzieć „po tamtej stronie” plącze się między żywymi. I potrafi sobie z nimi radzić. Umiejętność ta pozwala mu jako tako zarabiać na życie. Niestety, sprawia także, że Felix raz za razem popada w kłopoty. Nie ma jednak w sobie nic z bezkompromisowości i pewności siebie Constantine’a. Już bardziej przypomina i działa jak Philip Marlowe – zgorzkniały, wewnętrznie obolały i pełen wątpliwości detektyw z powieści Richarda Chandlera
Błędny krąg to drugi tom serii. Nasz egzorcysta- detektyw zostaje zamieszany w aferę z porwanym dzieckiem. Dość szybko orientuje się, że dziewczynka którą ma odnaleźć już nie żyje, a w sprawę jest zamieszany drugi silny egzorcysta. Jednocześnie w Londynie zaczyna dziać się coś jeszcze dziwniejszego niż zazwyczaj. Coś opętało ludzi obecnych na mszy w jednym z kościołów. I jest tak mocne, że działa nawet na przyjaciółkę Felixa – sukuba Juliet. Nie da się tu wymienić wszystkich wątków, tropów śladów i wskazówek bo jest ich w książce naprawdę wiele. Błędny krąg to tak naprawdę powieść detektywistyczna. Bohater gubi się w poszlakach, błądzi po fałszywych tropach, jest wciągany w pułapki oraz bity, obijany, tarmoszony i generalnie naruszany cieleśnie na wszelkie możliwe sposoby. Prosta z pozoru sprawa okazuje się mieć całkiem liczne drugie dna, a czytelnik daje się uwieść autorowi i wraz z bohaterem tropi wątki, szuka powiązań i rozwiązań, oraz daje się wpuszczać w maliny. Błędny krąg czyta się zadziwiająco dobrze. Autor nie tylko inteligentnie skonstruował intrygę, ale również potrafił sprawić, że lubimy głównego bohatera i wybaczamy różne wtopy. Nieumarli i cały paranormalny sztafaż nie przesłaniają głównej intrygi, po prostu momentami pozwalają autorowi wyjaśnić coś co przeczy logice. Na całe szczęście autor nie nadużywa takiej możliwości. Co ciekawe, także postacie drugoplanowe – nieumarły analityk danych i sztywna seksbomba z piekła rodem czyli sukub dają się lubić. Ba, w jakiś pokrętny sposób uzupełniają postać głównego bohatera.