
Szmaragdowa seria przyzwyczaiła nas do tego, że pojawiają się w niej książki interesujące, czasem trudne jak Sieroce pociągi, czasem zaskakujące jak Niemka. Zawsze -pisane z rozmachem jak powieści Edwarda Rutherforda
Szmaragdowa seria przyzwyczaiła nas do tego, że pojawiają się w niej książki interesujące, czasem trudne jak Sieroce pociągi, czasem zaskakujące jak Niemka. Zawsze -pisane z rozmachem jak powieści Edwarda Rutherforda
Kapral Reinhardt, którego z niewiadomych przyczyn wszyscy nazywają kapitanem, ma poprowadzić kolejne straceńcze natarcie na okopy wroga. W końcu dowodzi karną kompanią, której należałoby się jak najszybciej pozbyć, a natarcie jest, jak zwykle, decydujące. Czytaj dalej »
Skoro Michael Dobbs – to od razu skojarzenie z House of Cards. Słuszne zresztą – to ten sam Autor. Winston – tak, pierwsze skojarzenie też jest poprawne – gruby Anglik z miną buldoga i nieodłącznym cygarem, symbol brytyjskiego oporu przeciwko hitlerowskim Niemcom – Churchill. Czytaj dalej »
Kamil Janicki obrał sobie za “cel” swoich literackich dokonań przybliżanie czytelnikom historii niezwykłych kobiet które przewijały się przez karty dziejów Polski. W jego bibliografii doliczyłam się bodaj siedmiu pozycji opowiadających o takich postaciach. W bardzo lekki, przyjemny sposób za jednym zamachem porządkuje fakty historyczne, trochę kpi z rzeczywistości, dokłada garść ploteczek i taką potrawę podsuwa pod nos czytelnika. Czytaj dalej »
Ci z Was, którzy zaglądają częściej na ten blog na pewno zdążyli już zauważyć, że lubię książki Jurgena Thorwalda. Stulecie detektywów, Stulecie chirurgów, czy wreszcie Triumf chirurgów, to pozycje, które mogę z czystym sumieniem polecić każdemu. Tak naprawdę jedyną książką tego autora która nie przypadła mi do gustu, był Kruchy dom duszy (zniesmaczyłam się nim na tyle, że postanowiłam oszczędzić Wam recenzji). Toteż po kolejną książkę tego autora sięgałam jak po pewniaka ostrząc sobie zęby na kolejną porcję ciekawej wiedzy i nieco kryminalnych historyjek. Czytaj dalej »
Kiedy sięgałam po książkę Williama Dalrymple, byłam przekonana, że nie dowiem się z niej zbyt wiele. Ostatecznie, moje zainteresowania cerkwiami spowodowało, że chwaliłam się sporą wiedzą na temat prawosławia. A jednak Ze świętej góry dało mi solidnie po nosie. Przekonałam się bowiem, że owszem można mieć wiedzę, o architekturze cerkiewnej, znać filozofię ikonostasu, wiedzieć na jakich zasadach pisana jest ikona i tak naprawdę – nie wiedzieć nic. Czytaj dalej »