Duffy Stella – Purpurowy całun

purpurowyCałkiem przypadkiem wpadła mi w rękę kontynuacja Teodory. Przypadkiem, bo po lekturze pierwszej części nie planowałam lektury drugiej. Ale nie od dziś wiadomo, że nasze plany to jedno, a przemożna siła przypadku to drugie… Wracając jednak do książki:  pierwsza część nie rzuciła mnie na kolana, ale nie była też całkowitą porażką, co to, to nie. Byłam zatem ciekawa czy w drugiej części  autor poprawił to i owo ze swojego pisarskiego warsztatu, czy też może wręcz przeciwnie. No cóż, moim skromnym zdaniem nie wydarzyło się ani jedno, ani drugie. Pod względem pisarskim druga część opowieści o jednej z najpotężniejszych kobiet w historii, jest dokładnie taka sama jak pierwsza. Rzetelna pod względem historycznym. Gorsza, jeśli chodzi o tworzenie postaci. Całościowo, bez blasku, błysku i polotu.  Chociaż jest jeden plus – tym razem Teodora nie musi walczyć o  uwagę czytelnika z innymi postaciami. Scena należy tylko do niej.

Minęło już trochę czasu od momentu, gdy Justynian, ku zaskoczeniu swoich najbliższych doradców, mniej lub bardziej skrywanej irytacji możnych oraz całkiem nie skrywanej dezaprobacie ulicy wziął sobie za żonę byłą aktorkę. Teodora ma teraz majątek, miłość męża, pozycję… ale ciągle, na każdym kroku czuje, że musi udowadniać swoją “przydatność”. Bo cesarski dwór jest takim samym kłębowiskiem ambicji, jak aktorska trupa. Teodora musi zatem ciągle od nowa udowadniać wszystkim wokoło, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu… Bardzo szybko zdaje sobie sprawę z tego, że cesarska purpura może łatwo zamienić się w purpurowy całun. I tu literacka fantazja splata się z rzeczywistością, bowiem to właśnie Teodora jest autorką słynnego zdania: “purpura cesarska jest najwspanialszym całunem”.  Oficjalna purpurowa szata jest sztywna, ciężka i niewygodna. Równie ciężki i niewygodny jest los cesarzowej. Reszta jest zgodna z faktami historycznymi i na całe szczęście dość odległa od tej wizji Teodory którą  serwuje nienawidzący cesarzowej  Prokopiusz z Cezarei. Momentami miałam wrażenie, że książka powstała właśnie po to, aby tej, krzywdzącej wizji się sprzeciwić.

Dla zainteresowanych.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *