Gail Carriger – Bezduszna (Protektorat Parasola tom I)

bezduszna

Alexia Tarabotti jest starą panną. Co prawda ma lat dwadzieścia pięć, ale jest starą panną odkąd pamięta. Jej matka po prostu sierdziła, że szkoda pieniędzy na debiut towarzyski dziewczyny z za dużym nosem i zbyt ciemną cerą (odziedziczonych po ojcu – Włochu) i postanowiła zainwestować w dwie córki z drugiego małżeństwa. Staropanieństwo co prawda niebyt Alexi przeszkadza, na dodatek daje dużo więcej swobody niż ma panienka na wydaniu i dużo więcej niżby chciała jej matka. Bo w końcu kto w tych czasach spędza czas w cudzych bibliotekach zamiast udzielać się towarzysko podczas przyjęć. A czasy mamy królowej Wiktorii. Czasy dam z parasolkami, eleganckich powozów i ekskluzywnych przyjęć. Czasy zamglonego Londynu oświetlonego gazowymi latarniami, który przygotowuje się do nadejścia epoki pary, a wampiry i wilkołaki…Prrryyy. Wróć. Jeszcze raz… Czasy zamglonego Londynu, gdzie wampiry i wilkołaki doradzają królowej i chodzą otwarcie po ulicach. I nikogo to (poza czytelnikiem) nie dziwi.
Zgodnie z jedną z teorii większość ludzi posiada duszę, niewielu ma duszy nadwyżkę – ci mogą zostać wilkołakami, wampirami, bądź duchami, reszta zwyczajnie umrze przy próbie przemiany. Jak w każdej teorii w tej też są bardzo rzadkie wyjątki – bezduszni, którzy nie tylko duszy nie mają, ale też dzięki temu są w stanie zneutralizować wszelkie nadprzyrodzone zjawiska. Alexia nie dość, że jest pół Włoszką, starą panną, interesuje się nauką, to jeszcze na dodatek nie ma duszy, więc nawet na trutnia (służący/kochanek/stołówka w zależności od trutnia i sytuacji) nadprzyrodzonych się nie nadaje.
Na jednym z przyjęć Alexia zostaje zaatakowana przez młodego wampira. Oburzona dama dzięki bezduszności i parasolce obciążonej ołowiem jest w stanie się obronić i na dodatek przypadkiem zabija krwiopijcę. Na miejscu pojawia się szef BURu (Biura Ultranaturalnych Rzeczy) lord Maccon wilkołak i Szkot w jednej osobie, alfa londyńskiego leża i jego beta – profesor Lyall, którzy mają poprowadzić śledztwo i wyciągnąć Alexię z kłopotów, w które sama się wpakowała…
Radosny styl, próba (całkiem udana) dostosowania zachowań wampirów i wilkołaków do wymogów towarzyskich epoki, szczypta steampunku (bardzo niewielka), ciekawi, chociaż niezbyt rozbudowani bohaterowie i nadnaturalna intryga. W rezultacie mamy całkiem niezły romans kostiumowy z dużą dozą fantastyki i humoru. Problem tylko w tym, że nie jest to też nic poza lekkim romansem. Bezduszna świetnie nadaje się na książkę do pociągu czy autobusu, nad którą nie trzeba za bardzo myśleć i przy której można przy okazji poprawić sobie humor, jednak szkoda by mi było poświęcać wieczoru w domu, żeby nad nią usiąść. Ale jeśli znów będę gdzieś jechać, to być może sięgnę po drugi tom…
Słaby przeciętniak, ale jeszcze nie chała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *