Kenyon Sherrilyn – Nieskończoność

0.5 out of 5 stars (0,5 / 5)
Nick wprawdzie uczęszcza do szkoły dla bogatych, ale jest biedny jak mysz kościelna. Jest na tyle inteligentny, żeby dostać stypendium, jednak zdecydowanie nie jest ulubieńcem ani nauczycieli, ani tym bardziej innych uczniów. Tym razem jednak Nick popada w kłopoty trochę większe niż wylądowanie na dywaniku u dyrektora.
Co prawda Nick jest biedny, ale ma dobre serce – zostaje postrzelony, kiedy broni przypadkowych turystów przed swoimi kolegami.
Matka Nicka martwi się nie tylko synem, ale też rachunkami, bo są biedni. W domu chłopak nie ma warunków do nauki, bo mieszkają z matką w ruderze, w końcu są biedni. A mamusia jest striptizerką o złotym sercu, dzięki czemu jakoś udaje im się biedę przetrwać.
Czy już do wszystkich wystarczająco mocno dotarło, że bohater jest biedny? Może dla pewności wezmę przykład z autorki i powtórzę jeszcze parę razy…
Zacznijmy od szkoły – bogaci uczniowie i źli nauczyciele są tak sztampowi, że aż zęby cierpną. Ma się wrażenie, że chętnie obsypaliby Nicka pieniędzmi, jeśli byłaby jakaś szansa, że się pod nimi udusi. Bohater jest nieletnim geniuszem i dzieciakiem ze stypendium, a autorka powtarza nam jaki to jest inteligentny prawie równie często jak to, że jest biedny. Problem w tym, że tę biedę w fabule widać, bo pokazywana jest przy każdej możliwej okazji i powtarzana do bólu. Zresztą jest równie przerysowana jak źli bogacze – matka stiptizerka co chwilę traci pracę, mieszkają w ruinie i jedzą przeterminowane jedzenie. Jakby nie starczyło, że są hmm… po prostu biedni? A matka ma jakąkolwiek kiepską pracę, w której nie starcza na wszystko? Ale wracając do inteligencji bohatera – jakoś kompletnie jej nie widać. Nick popełnia błędy przy każdej możliwej okazji, podejmuje durne decyzje i zachowuje się jak idiota. Poza tym, jak przystało na bohatera młodzieżówki, rzuca do wszystkich i przy każdej okazji sarkastyczko-ironiczne teksty. Jakoś trudno uwierzyć w jego inteligencję.
Podobnie jak trudno uwierzyć we wmawianą czytelnikowi świętość matki bohatera, bo z tego, co możemy zobaczyć jest kiepskim rodzicem. I wykonywany zawód nie ma z tym nic wspólnego. Nie słucha Nicka, zrzuca na niego winę za wszystko, poucza bez powodu i na zapas. Notorycznie krzyczy i histeryzuje. Nie wiem kogo miałam częściej ochotę zakneblować solidną taśmą klejącą – Nicka czy jego matkę.
Kiedy bohater trafia pod opiekę Kyriana zostajemy razem z nim wrzuceni w dziwny miks mitologii, demonów, daimonów (czymkolwiek są), wampirów, simi (cokolwiek to jest), podróży w czasie, bogów pałętających się po ulicach, łowców demonów i starożytnych istot. I zombie. I nic z tego nie ma sensu.
Od czasu do czasu pojawiają się w losowych momentach postacie znikąd. Deus ex machina ktoś wyskakuje zza kadru, żeby po chwili zniknąć. Czasem te postacie nie robią nic w fabule. Czasem prowadzą jakieś dialogi, które bez znajomości pozostałych powieści nie mówią kompletnie nic. Przez historię przechodzi cała defilada mniej lub bardziej tajemniczych typów – zgaduję, że są to bohaterowie innej serii autorki i miały być mrugnięciem do czytelnika. Problem w tym, że ich pojawienie się nie ma ani sensu, ani znaczenia dla fabuły. Wprowadzają jeszcze tylko więcej chaosu.
Męcząca to była lektura. Bohater jest irytujący, trudno go polubić i jeszcze trudniej mu kibicować. Pozostałe postacie robią rzeczy, które dla czytelnika nie mają znaczenia i prowadzą dialogi, które nie są z historią związane. Sama fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa i mogłaby się sprawdzić jako odcinek serialu (zresztą metoda tworzenia zombie to jedyny oryginalny i ciekawy pomysł w całej książce), gdyby nie to, że co chwilę pojawiają się w niej wyjęte z kapelusza demony, stwory i potwory. Niby dużo się dzieje i co chwilę dostajemy coś nowego, ale jest to nudne, bo jeśli nie znamy pozostałych tomów większość wydarzeń i tekstu kompletnie nie ma znaczenia.
Żeby było jasne – z Kronik Nicka po polsku zostały wydane dwa tomy z ośmiu, a serii głównej, czyli Mrocznego Łowcy cztery z… dwudziestu ośmiu. A chaos, łopatologiczność i nieciekawe postacie jakoś nie zachęcają do sięgnięcia po pozostałe części.
W ramach ciekawostki – autorka Niezwyciężonego oskarżyła Cassandrę Clare autorkę m.in. Miasta Kości o plagiat.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *