Nowak Artur, Obirek Stanisław – Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele

4 out of 5 stars (4 / 5)Tytuł nie jest przypadkowy – z jednej strony nawiązuje do książki Sodoma Frederica Martela, poświęconej „dziwnym rzeczom” dziejącym się czy też zdarzającym się w Watykanie, a z drugiej – do biblijnej historii Gomory, miasta zepsucia, zniszczonego przez Boga ogniem z nieba. Autorzy też nie są przypadkowi – Artur Nowak jest adwokatem, ale też ofiarą molestowania przez księdza – teraz stara się dotrzeć z pomocą prawną do innych ofiar. A Stanisław Obirek to były jezuita – i to bynajmniej nie szeregowy – pełnił ważne funkcje w zakonie, wykładał na jezuickiej Akademii Ignatianum w Krakowie, poznał od podszewki to środowisko. Przy tym – też ofiara molestowania przez księdza w dzieciństwie. A książka – cóż, oparta na schemacie siedmiu grzechów głównych z katechizmu kościoła katolickiego – a w każdym z tych rozdziałów jest opisana historia biskupa, albo i kilku. Czego tam nie ma – pałacowy przepych, poduszki podkładane pod nogi biskupa, gdy wysiada z odpowiednio dużego i markowego samochodu, kuria jak dwór gdzie świętoszkowaci księża zachowują się jak buldogi pod dywanem, a wszystko to w oderwaniu od realnych problemów, które niesie życie wiernych (tych jeszcze jakoś tam wiernych). Albo – kasa, koperta, która ma być tak wypchana, żeby sama stać, bo sprawność w czesaniu “keszu” jest wysoko ceniona i nagradzana – a to lepszą parafią, a to tytułem prałata, a to zwyczajnie – statusem szarej eminencji biskupa… Albo – flacha, umiejętność odpowiedniego podjęcia biskupa też jest bardzo ważna. No i – baaardzo istotna, może najważniejsza rzecz, którą przedstawiciele polskiego Kościoła się interesują – VI przykazanie. Nieczystość. Z jednej strony próby dyscyplinowania „owieczek”, które do kościoła przyjdą, ale poza tym to mieszkają bez ślubu i jakoś tak dziwnym trafem nie mają dziesięciorga dzieci, a z drugiej – to wszystko co wewnątrz, kto z kim, w jaki sposób i dlaczego nie maskował się wystarczająco. Jest jeszcze władza – tu najbardziej „oberwało się” dominikanom, za historie, które wyprawiał niejaki Paweł M. OP jako duszpasterz akademicki we Wrocławiu. On tam założył coś w rodzaju sekty, tak namieszał w głowach zwłaszcza studentkom, że wręcz rywalizowały o coś, co tak naprawdę było na pograniczu gwałtu. Tę cześć akurat czytało mi się najtrudniej, bo wielu z opisanych tam dominikanów poznałem kiedyś w życiu, ja wiem, ze wszyscy się zmieniają, ale prawda jest taka, że prowincjał i przeor z Wrocławia kryli kolesia i przenosili go ciągle na nowe łowiska – dokładnie tak, jak diecezjalni biskupi robili ze swoimi księżmi ….. I jeszcze coś – sposób odtwarzania się „korpusu biskupów” – jakoś tak dziwnie się porobiło, ze biskupem zostaje zazwyczaj ten, którego upatrzył sobie poprzedni biskup jeszcze w seminarium albo zaraz po, i – zamiast na parafię na oną wieś, wysłał go na studia do Rzymu, potem
wziął do kurii, zrobił osobistym asystentem… Dopóki jest to docenienie intelektualnych, interpersonalnych, a też i moralnych przewag protegowanego, to OK, ale nieszczęsny przykład z arcybiskupem Poznania (i rykoszet tegoż w Krakowie) dowodzi, że różnie z tym bywa
Spora część, może nawet większość tych historii była wcześniej opisana w mediach, ale muszę przyznać, że zestawione ze sobą i pokazane jako przejawy działania systemowego, a nie aberracje – robią wrażenie. Oczywiście widać, że książkę pisał adwokat i wiele kwestii jest niedopowiedzianych albo tak niekonkretnie opisanych, żeby ktoś nie miał materiału na pozew, ale i tak… Autorzy starają się nie pozostać w pesymistycznym tonie, dodali część II zatytułowaną „Nadzieja” , ale to chyba nie jest takie proste. Piszą z nadzieją właśnie o działaniach papieża Franciszka – ale w roku 2021 można było jeszcze tak sądzić, a w 2022 już raczej nie. Piszą o kobietach w Kościele – teolożkach, niektórych siostrach zakonnych, świeckich katoliczkach – ale biorąc pod uwagę atmosferę i chociażby wyniki ostatniego synodu w polskich diecezjach, pewnie zostanie tak jak jest. I nie sądzę, żeby zbyt wiele kobiet odnalazło się w Kościele przy takim do nich podejściu. Może więc za pokolenie czy może nawet szybciej będzie tak, że – jak na Zachodzie – pozostanie mała grupka wiernych bardzo zaangażowanych w sprawy Kościoła, a dla reszty nie będzie to – delikatnie mówiąc – priorytet.

Jeżeli więc interesujecie się trochę sprawami – i sprawkami – Kościoła katolickiego w Polsce, przeczytajcie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *