Orłowski Marek – Miecz Salomona. T.1 Samotny krzyżowiec

Templariusze i zdobyty przez nich rzekomy skarb Salomona od dawien dawna działał na wyobraźnię. Opowiadali sobie o nim ludzie we Francji Filipa Pięknego, podgrzewał emocje w niezliczonych opowieściach, książkach i filmach.  Zmieniało się jedynie to, co miało być dołączone do klejnotów i złota – raz to była Arka Przymierza, raz Tablice z Dekalogiem. Tym razem autor dołożył do skarbca tajemniczy miecz wykuty z meteorytu.Problem jednak nie w tym, co zostało tym razem przyklejone do i tak bogatej historii templariuszy ile sposób w jaki zostało to uczynione.  Początek książki sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z historią w której wiele będzie magii, mistyki i tajemnicy. Po czym nagle wykonuje woltę i… stąpamy twardo po ziemi faktów historycznych. Oto jest bitwa pod Hittin i rzeź templariuszy, oto pojawia się nam polityka w swojej najpaskudniejszej odmianie, kiedy ambicje i animozje uniemożliwiają wspólne działanie. Wszystko bardzo ładnie, realistycznie opisane. I znowu hyc w wydarzenia całkowicie wymyślone, choć jednocześnie autor puszcza do czytelnika perskie oko pt. – ta magia assasynów to żadna magia tylko socjotechnika w pełnym tego słowa znaczeniu… a ty czytelniku zastanawiaj się teraz o co tak naprawdę chodziło…  Chociaż, z trzeciej strony – jak powiedział mi jeden ze znajomych któremu się na Miecz Salomona żaliłam – być może wymagałam od biednego autora za dużo. Może po prostu chciał napisać fajną książeczkę w stylu “Indiana Jones i ostatnia krucjata”, a ja rozbestwiona książkami Scarrowa, Cornwella i Gregory nastawiłam się na ho, ho i jeszcze trochę.

Cóż, jeśli zatem Samotnego Krzyżowca potraktujemy jako powieść przygodową dla młodzieży, coś bardzo w stylu Indiany Jonesa – to do książki absolutnie przyczepić się nie można. Jest napisana sprawnie, dobrą polszczyzną, logicznie, poprawną pod względem historycznym ( tam gdzie występuje historia). Bohaterowie nie powalają, ale młodemu czytelnikowi mogą wystarczyć, bo są bardzo archetypiczni, wręcz jednowymiarowi.

Pewno oddam ją do biblioteki do działu młodzieżowego, bo moim zdaniem to książka 12+

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *