(3 / 5)

Dwa oceany, niezliczone wysepki, wulkany, egzotyczne lasy i wszystkie możliwe gatunki chili. Ale też 68 różnych języków, wiele miejsc niebezpiecznych i bardzo specyficzne (z naszej perspektywy) podejście do życia.
Zdecydowanie nie jest to przewodnik, ale znajdziemy tu trochę podpowiedzi dla turystów i trochę bardzo codzienno-praktycznych informacji. Jest dużo wiadomości o jedzeniu, sporo o podejściu mieszkańców Meksyku do życia i o tym, czemu są marne szanse na dogadanie się po angielsku.
Jest o skorpionach na schodach, makijażu, Acapulco i wyborze sosu do taco. I o innych rzeczach też. O tych mniej przyjemnych tematach autorka też napomyka.
Wszystko to jest opisane lekkim, sympatycznym językiem i podane w bardzo ładnie wydanej książce. W sumie nie ma się do czego przyczepić, ale podtytuł powinien brzmieć „dla początkujących”.
Nie jest to dogłębne grzebanie w różnicach kulturowych i wszelkich możliwych szokach poznawczych jak w Nie mieszkam w iglo. Jest to raczej lektura wprowadzająca. Dla kogoś, kto się Meksykiem nie interesował, a chciałby zacząć, jest to fajny zbiór tematów do zgłębienia. Jest to też wiedza w pigułce dla przyszłego podróżnika, którego bardziej interesują krajobrazy niż różnice kulturowe, ale nie chce się całkiem pogubić w egzotycznym kraju. Jednak jeśli ktoś w Meksyku był, interesuje się krajem od jakiegoś czasu lub czytał cokolwiek innego, raczej nie znajdzie tu wielu nowych informacji.