Sanderson Brandon – Bohater wieków

bohater-wiekowVin omamiona przez potężną mroczną silę uwolniła zło uwięzione przy studni wstąpienia. Uratowała co prawda Elenda, ale za jaką cenę?  Z nieba sypie się coraz więcej popiołu, mgły zaczynają zabijać ludzi, a armie potwornych kolossów przetaczają się przez krainy mordując ludzi i siebie nawzajem.  Co gorsza okazuje się, że zło które ostatni imperator uwięził przy studni wstąpień od wieków snuło swoje  intrygi zmieniając treści przepowiedni i religii tak by pasowały do konkretnej osoby. Na umierającym świecie nie ma zatem już niczego pewnego. Może poza miłością Vin i Elenda i rzeczami spisywanymi na stalowych płytkach bo tych demoniczna moc nie potrafi modyfikować. Jak zatem sami widzicie – trzeci i ostatni tom opowieści o świecie zrodzonym z mgły i ambicji nie jest bynajmniej lżejszy gatunkowo od poprzednich części. Jest natomiast od nich zdecydowanie inny.

Przede wszystkim autor podkręcił tempo akcji. Podkręcił? Za mało powiedziane! jeszcze nie czytałam książki Sandersona ( co nie znaczy, że taka nie istnieje) w której akcja tak rwałaby do przodu. Wszyscy bohaterowie mają pełne ręce roboty, wszyscy na swój własny, czasem dość naiwny sposób usiłują zapobiec katastrofie  do której nieuchronnie zmierza świat. Wszyscy są uwikłani w niekończącą się wojnę dwóch bóstw – Zniszczenia i Zachowania. I nie ma tak naprawdę znaczenia jakimi mocami dysponują, czy umieją latać, czy przekształcać swoje ciało ani ile metali są w stanie “spalić”. Wydaje się, że w starciu z uwolnionym Zniszczeniem nie mają żadnych szans. Autor pogania i pogania czytelnika, nie dając mu złapać tchu, przerzucając nie tylko do kolejnego węzła akcji ale również zasypując filozoficznymi wątkami. Na całe szczęście jednak tym razem ta filozofia jest bardzo dobrze umotywowana, i nie przyprawia o mentalną niestrawność ( co się czasami przy lekturze książek tego autora potrafi przydarzyć). Wreszcie zyskujemy pełny obraz tego szalonego świata. I mogę pochylić tylko głowę przed  autorem, że zdołał stworzyć tak spójny i przekonywujący świat, nie tylko w warstwie geograficznej, historycznej czy filozoficznej, ale również socjologicznej. Przez trzy grubaśne tomy odsłaniał przed czytelnikiem kolejne części układanki i na koniec nic mu się nie “popyrtało” wszystkie elementy trafiły na swoje miejsce, tworząc logiczną całość.

Powtórzę zatem to co już nie raz napisałam recenzując książki tego autora – Brandon Sanderson nie pisze łatwych książek. Czasem trzeba się nieźle namęczyć, żeby doczytać jakąś pozycję do końca. Ale przynajmniej do tej pory warto się było namęczyć.

Polecam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *