Staveley Brian – Kronika Nieciosanego tronu. T.2 Boski ogień (dwugłos)

boski_ogienZachęcona pierwszym tomem, który wreszcie udało mi się przeczytać sięgnęłam po Boski ogień. Sięgnęłam tym chętniej, że recenzje znalezione w sieci wychwalały ten tom jeszcze bardziej niż pierwszy. A że ostatnio trudno jakoś trafić na dobre fantasy tym bardziej mi się rączki do drugiego tomu Kroniki wyciągały.No cóż, mam chyba nieco inny gust niż reszta recenzentów, albo też poszukuję w książkach czegoś innego niż oni, ale moja recenzja tak hurra optymistyczna nie będzie. Boski ogień to całkiem niezła książka, ale w moim odczuciu zdecydowanie słabsza niż pierwszy tom. Tym razem na pierwszy plan wysuwa się córka cesarza – Adare. W Mieczach cesarza jest to postać o której wiemy zdecydowanie najmniej. Pojawia się na krótko i jest bardziej szkicem postaci niż pierwszoplanowym bohaterem. W tomie drugim to ona przez dłuższą chwilę skupia na sobie uwagę czytelnika. W mojej opinii – ze szkodą dla fabuły. Adare nie przekonuje mnie do siebie. Zgadzam się z tym, że sytuacja w jakiej się znalazła jest wysoce niewygodna i wymaga działania, ale niekoniecznie takiego jakie podejmuje córka cesarza. Wiele w tym impulsywności, nieprzemyślanych decyzji, wręcz głupoty. Zdecydowanie po córce cesarza, jedynej która była przy ojcu i mogła się czegoś o paskudnej grze zwanej rządzeniem nauczyć spodziewałam się czegoś więcej. Tymczasem Adare zachowuje się momentami jak nastolata na gigancie. I w efekcie staje się bardziej marionetką niż samodzielnym graczem w tej paskudnej grze. W drugim tomie zyskuje Kaden. Ta postać dla odmiany przestaje być marionetką, zrywa sznurki i nagle okazuje się ,ze potrafi podjąć akcję z jakim takim sensem.  A trzeci syn cesarza, Valyn? Trudno mi go ocenić, może dlatego, że najbardziej go lubiłam, a teraz mnie jako postać zawiódł. To miał być samodzielny dowódca skrzydła?! Boziu to jaka była ta reszta, co awansu nie dostała?! Toż facet jest się w stanie o własne sznurówki zabić… Tak czy inaczej, każdy z bohaterów idzie, czy może bardziej raczkuje do władzy swoją własną drogą i jeśli ktoś miał nadzieję, ze rodzeństwo wystąpi przeciwko wrogom razem to srodze się zawiedzie.

Fabuła nie pędzi tak jak w tomie pierwszym – m.in. dlatego, że autor tym razem chce nam więcej opowiedzieć o świecie i jego historii, a zwłaszcza religii. Zaczynamy się orientować, że tak naprawdę uczestniczymy w teatrze cieni i to na co patrzymy ma swoje korzenie setki lat wcześniej. Brian Staveley wprowadza nowe postacie,  gmatwa intrygę, do polityki i strategii dorzuca sporo magii i całkiem duży kawałek mistyki.  Wszystko to sprawia, że tom czyta się wolniej, ciężej i bez takiej przyjemności jak poprzedni, a odkłada zwyczajnie zmęczonym. Tym razem byłam zdecydowanie mniej chętna do darowywania dłużyzn i niedopracowań. Z trzeciej strony – zaczynam odnajdywać w Kronice nieciosanego tronu delikatne ślady mitologii greckiej. Ślad jest cieniutki, ale jednak jest. Nie chodzi tu rzecz jasna o bogów greckich i ich historię wprost, ale o pewne podobieństwa, samą filozofię przenikania się światów. Więcej nie powiem bo na mnie nakrzyczycie.

Wciąż jestem ciekawa w którą stronę autor pociągnie swoich bohaterów, więc sięgnę po kolejny tom….

 

__________________________________________________________________________________________________________Lashana

 

Widać czytałam inne recenzje niż moja przedmówczyni, bo żadna z nich nie była zbyt pochlebna. A wszystkie jednogłośnie psioczyły na bohaterów. I ja się do tego chóru dołączę.
Ale po kolei.
Fragmenty akcji (całkiem niezłej i całkiem dobrze opisanej) przeplatają się ze straszliwymi dłużyznami przeplatanymi z… większymi dłużyznami. Zwłaszcza na początku książki, gdzie autor popełnia trudny do zniesienia błąd w prowadzeniu narracji i trochę dobija tym czytelnika. Gorzej nawet – tak skupia się na tych dłużyznach, że cierpi na tym akcja – zwłaszcza pod koniec książki. A szkoda, bo Staveley wykazuje spory dryg do opisów walk, bitew i szybkiej akcji i mógłby to wykorzystać.
Trójka głównych bohaterów staje się nie tylko coraz bardziej irytująca, ale też coraz głupsza. Po pierwszym tomie pokładałam największe nadzieje w Adare – wtedy była tylko szkicem i autor jeszcze nie zdążył zrobić jej kuku, a poza tym będąc najstarszą z rodzeństwa i przebywając najbliżej cesarza miała naprawdę spory potencjał. Szybko okazało się, że kluczowym słowem jest „miała”. Dziewczę nie nadawałoby się nawet do urządzenia orgii w zamtuzie, bo przy próbie urozmaicenia imprezy zwolniłaby personel i zatrudniła mniszki. Valyn zamiast okazać zdolności przywódcze, które teoretycznie posiada, popełnia błąd za błędem, miota się i udowadnia, że kompletnie nie umie dowodzić. Kaden z kolei robi parę spektakularnych błędów, ale jeszcze jest w stanie je jakoś uzasadnić (chociaż z trudem) i o dziwo wypada w tym wszystkim najlepiej.
Jak podoba mi się decyzja autora o rozdzieleniu rodzeństwa, tak już sposób pokazania bohaterów jest trudny do przełknięcia; nie mówię, że każde z nich musi być od razu idealnym kandydatem na cesarza, ba!, mogą się do tego kompletnie nie nadawać, ale niech to, na bogów, będzie jakoś uzasadnione! Bo na chwilę obecną to mamy trójkę nieboraków, którzy do wychodka trafiają z trudem mimo, że byli przygotowani przez długie lata do podejmowania konkretnych decyzji. A za każdym razem jak próbowali jakąś podjąć miałam ochotę rzucić książką o ścianę.
Tym razem nawet bohaterowie drugoplanowi nie są w stanie ich zrównoważyć. Gvenna i Pyrre mają kilka świetnych scen, ale reszta skrzydła Valyna jest zepchnięta w tło tak dalece, że równie dobrze mogło by ich nie być. Co prawda Kaden i Adare też dostają swój zestaw pomagierów, chwilami nawet bardzo barwnych, ale żadne z nich nie wysuwa się na pierwszy plan i nie przejmuje ciężaru fabuły nawet na chwilę, więc nie są w stanie odciągnąć uwagi czytelnika od głównych bohaterów.
Całość (z dużym trudem) ratuje ciekawy świat i jego mitologia. Oraz zarys intrygi i historii cesarstwa, których fragmenty pokazuje nam autor. I tylko dlatego przeczytam kolejny tom.
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *