David Weber, John Ringo – Cykl księcia Rogera

Kategorie: Science fiction

marsz-w-glab-laduMarsz w głąb lądu
Marsz ku morzu
Marsz ku gwiazdom
Nas niewielu

Na początku może uporządkujmy kwestię nazewnictwa. Po tym jak wydane został pierwsze dwa tomy cyklu, w Stanach i nie tylko, nazywano go „cyklem Marsz” lub „Marduk”. Jednak w ostatnim tomie autorzy zmienili metodę wymyślania tytułów i obje nazwy przestały się nadawać, a serię zaczęto nazywać „cyklem księcia Rogera”. I ja przy tym zostanę, mimo że w Polsce często jest kojarzona jako „Imperium Człowieka”, co jest trochę bez sensu, bo samego Imperium tam tyle, co kot napłakał.

Imperium Człowieka – twór obejmujący większość znanego i (nie zawsze) cywilizowanego wszechświata, klika(set/naście) galaktyk, ras, wyznań i planet tyle, że nawet administracja się gubi. Na czele tego wszystkiego stoi Cesarzowa. Cesarzowa nie tylko tytularna, ale sprawująca faktyczną władzę (chociaż nie absolutną). Władczyni pewnego pięknego dnia postanawia wysłać najmłodszego syna na galaktyczne zadupie jako przedstawiciela Rodziny, z okazji święta na rzeczonym zadupiu. Najmłodszy syn jest… problemem i to nie tylko własnej matki. Roger interesuje się tylko modą i polowaniami (nijak nie wiem jak jedno ma się do drugiego), o dziwo nie interesuje się kobietami (facetami zresztą też nie), nie ma przyjaciół poza służącym – Kostasem i nauczycielką skrzyżowaną z doradcą i damą do towarzystwa jednocześnie. Jego rodzeństwo jest kilkadziesiąt lat starsze i praktycznie nie ma z nimi kontaktu. Matka i rząd trzymają go z daleka od polityki i na dodatek tuż przed podróżą  zmienili mu batalion ochrony osobistej.    Czytaj dalej »

John Stack – Okręt Rzymu

Kategorie: Historyczna

okretTrochę zmęczyłam się czytaniem o paniach w historii. Po n-tej książce, której główną bohaterką jest kobieta, w ten czy w inny sposób zamieszana w losy świata, odłożyłam na stosik nową książką o Kleopatrze i pogrzebawszy w rzeczonym stosiku głębiej wyciągnęłam “Okręt”. Wszak w rzymskiej armii ważnych pań raczej nie bywało. John Stack okazał się pasjonatem starożytnej wojskowości. Z książki można dowiedzieć się mnóstwo na temat organizacji rzymskiej machiny wojennej czy samego uzbrojenia.
I na tym w zasadzie koniec pozytywów. Autor wybrał sobie temat nomen -omen morze, czyli wojny punickie. Mógł napisać książkę popularno-naukową traktującą o mało w sumie znanym fragmencie tych działań wojennych czyli walkach na morzu. Mógł też napisać porywającą powieść w której na atrakcyjnym tle walk okrętów pojawiłaby się twarda męska przyjaźń i życie w ówczesnym świecie. Mógł. Czytaj dalej »