Weber David, Zahn Timothy – Honor Harrington. Wezwanie do broni

honor-harrington-wezwanie-do-broni

Byłam przekonana, że książka mi się nie spodoba. Nie przepadam za solową twórczością Zahna (delikatnie mówiąc). Nie lubię spin offów. Ostatnie tomy z honorverse kojarzyły się jednoznacznie z odcinaniem kuponów. Główny bohater nie miał mieć nic wspólnego z Honor (chociaż to mógł być plus). Z jakiej by strony na to nie spojrzeć wyglądało to źle. I wiecie co? Czasem dobrze jest się mylić.
Niedawno zasiedlony system Manticore przetrwał zarazę, która wybiła sporą część kolonistów. To zmusiło rząd nie tylko do zmiany systemu politycznego i kilku ciekawych rozwiązań kolonizatorskich, ale też do poważnych rozważań, czy stać ich na utrzymanie floty bojowej.
Travis Long wstępuje do wojska, bo brakuje mu w życiu procedur i regulaminów, niestety flota jest nie tylko celem polityków, ale też nie do końca wygląda tak, jak sobie młodzieniec wyobrażał.
Travis jest ciekawym głównym bohaterem i jednym z głównych atutów książki. Jest sztywny, przywiązany do formalności i regulaminów, ale jednocześnie na tyle tyle sympatyczny i inteligentny, żeby mu kibicować i zapałać do niego sympatią, mimo dziwnego wrażenia, że w prawdziwym życiu spotkanie kogoś takiego najczęściej doprowadza drugą stronę do szewskiej pasji. Da się też zrozumieć postawę jego znajomych i przełożonych. Postacie drugoplanowe całe szczęście nie przypominają żadnego z bohaterów z pozostałych książek z universum Honor Harrington (a to już sztuka sama w sobie) i są pełnokrwistymi postaciami, niezależnie od tego czy są na drugim czy trzecim planie.
Akcja może nie jest jakoś szczególnie oryginalna (zwłaszcza w pierwszej połowie) ale toczy się wartko i trudno się od niej oderwać. Nie ma tu profesjonalnych dłużyzn, które miałyby rozdmuchać objętość.
Styl jest lekki i czyta się błyskawicznie. Również wyraźnie widać, że Weber sam tego nie pisał – jest mniej polityki opisanej bezpośrednio (czyli zdecydowanie mniej niż pół książki), czego ja akurat żałuję, bo wątek polityczny jest równie wciągający co militarny. Język jest lżejszy, mniej… skupiony i wyważony, zwłaszcza w dialogach. Nie oznacza to, że jest niedbały, ale widać wyraźną, chociaż nie drastyczną różnicę – czyta się nadal dobrze, ale widać od razu, że coś się zmieniło (na początku myślałam, że spinoffa po prostu tłumaczy ktoś inny, ale nie). Trzeba też przyznać, że taki język bardziej pasuje do młodszych bohaterów i chociaż książka nie jest oficjalnie YA, to myślę że spodoba się i dorosłym i starszej młodzieży. Jest też trzeci autor – Thomas Pope (który nie jest wymieniony na okładce), jest to człowiek, który jest chodzącą i gadającą encyklopedią technologii honorverse. I to widać. Nie tylko technologia cofnięta o kilkaset lat ma sens, ale też jest jej dużo więcej a opisy są bardziej szczegółowe (ale też autorzy nie przesadzili w drugą stronę i nie wywołują ziewania). A próżnia znów jest trójwymiarowa, o czym czasami Weberowi zdarzało się zapominać…
Podsumowując – bardzo dobra książka, zarówno jako spin off, w którym fani serii znajdą sporo smaczków, o których autor napomykał we wcześniejszych tomach. Jak i osobny twór (znajomość jakiegokolwiek z poprzednich tomów nie jest potrzebna, żeby cieszyć się lekturą), który może wprowadzić czytelników do świata Manticore i który da im wybór – czy zostaną tylko przy zaplanowanych na 3 tomy Kronikach Manticore (czyli znając Webera na 5 tomach), czy też sięgną kiedyś po Placówkę Basylisk.
Polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *