Yancey Rick – Piąta Fala

piata_fala Tyle się już naczytałam dystopii, że do kolejnej podchodziłam dość podejrzliwie, z niewiarą, że da się jeszcze wymyślić coś nowego. Z przyjemnością oświadczam, że jednak się da!  Choć Piąta fala eksploruje wyświechtany do cna motyw inwazji obcych na Ziemię, to jednak robi to tak, że ani przez pięć minut nie zastanowiłam się “skąd on to przejął”. W książce Yanceya nie znajdziemy strasznych potworów, wielkich statków kosmicznych ani miażdżącej przewagi technologicznej.  Znajdziemy za to sytuacje całkowicie możliwe do wydarzenia się: impuls elektromagnetyczny, powódź, zarazę. Każde z tych wydarzeń samo w sobie może zniszczyć cywilizację. A jeśli wydarzą się jedno po drugim, każde w inny sposób dziesiątkując ludność, pozbawiając ją komunikacji, żywności, paliwa, centrów zarządzania, wreszcie zasobów ludzkich? Wtedy właśnie mamy koniec świata jaki znamy, koniec cywilizacji. Czy mamy koniec ludzkości? To pytanie pozostaje otwarte bo i po prawdzie niby jak je zamknąć?

Piąta fala to książka napisana bardzo inteligentnie. Wszystko co autor w niej przedstawia jest prawdopodobne, logicznie poprawne i nie pozostawiające czytelnikowi żadnych złudzeń. Nie ma się co czarować – gdyby rzeczywiście jacyś obcy zastosowali scenariusz przedstawiony przez autora mieliby nas na przysłowiowym widelcu, równie bezbronnych jak dżdżownica nadziewana na haczyk przez rybaka.  Co więcej autorowi udało się uniknąć tych kilku rzeczy, które zazwyczaj mnie denerwowały w tego typu książkach: nie ma wywijania amerykańską flagą, nie ma sztucznego patosu i deklamowania przeróżnych frazesów, nie ma wreszcie bezsensownej bohaterszczyzny. Jest codzienność, do bólu zwyczajna. I ta codzienność w świecie który przestał być oczywisty i codzienny jest… naturalna. A choć bohaterami są młodzi, a nawet bardzo młodzi ludzie, powieść nie jest infantylna ani uproszczona, a ja nie jestem przekonana, czy poleciłabym ją młodzieży.

Jednak – jako, że nie mamy do czynienia z książką doskonałą, także i w Piątej Fali znalazła się łyżka dziegciu. Pierwsza to nieco zbyt przewidywalny kierunek w którym podąża akcja. Druga – to logika czwartej fali.  Czy rzeczywiście po tak potwornych wydarzeniach jakie przyniosły trzy pierwsze fale potrzeba było jeszcze terroru uciszaczy? Mam wrażenie, że takie działanie byłoby raczej marnotrawieniem zasobów niż czymkolwiek innym.

Tak czy inaczej Piata Fala to książka z gatunku “czyta się”. I z chęcią sięgnę po drugi tom

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *