Kisiel Marta – Efekt pandy

4 out of 5 stars (4 / 5)
Kontynuacja Dywanu z wkładką. Kiedy Tereskę nawiedza Briżit – mieszkająca we Francji matka – i zarządza babski wypad do SPA, biedna księgowa nie ma za dużego wyboru. Zostaje tylko zabrać zapas kasztanków, córkę i psicę i ruszyć w nieznane ze szczerym zamiarem relaksu. Na wypad, trochę rzutem na taśmę, łapie się też teściowa, więc cała babska strona rodziny jest w komplecie.
Relaks w SPA, co prawda, trochę utrudnia niesympatyczny sąsiad, ale dojrzalsze panie dalej mają szczery zamiar pogrążyć się w błogim lenistwie. Za to ta nieletnia rusza z misją społeczną. Jednak wszystkie plany lądują w kącie, kiedy włącza się po-dywanowa paranoja.
Radosne to było i po raz kolejny było widać i słychać ducha Chmielewskiej. I podobnie jak u Chmielewskiej liczą się tu dialogi i humor, a zagadka odgrywa bardziej drugorzędną rolę. Znowu najbardziej tu pasuje porównanie do Wszystko czerwone. Tym razem dostajemy nawet odpowiednik inspektora Muldgaarda (w oryginale porozumiewającego się specyficzną polszczyzną). W Efekcie pandy mamy Briżit, która posługuje się mieszanką francusko-rosyjsko-polską, czym wprawia w osłupienie swoją rodzinę i w lekkie przerażenie pracowników SPA. A czytelnika doprowadza do niezamierzonej inhalacji herbatą. Zdecydowanie nie jest to książka, którą powinno się czytać w miejscu publicznym, chyba że ktoś chce przyprawić współpasażerów zbiorkomu o rozstrój nerwowy.
Jest też parę fajnych scenek rodzinnych – czy to zderzenie Tereski z jej rodzicielką, czy Zoji, trochę idealistki, z trzema dorosłymi kobietami, które nie zachowują się jak standardowe babunie i zachowująca dydaktyczny pion matka.
Znęcanie się nad językiem ojczystym wychodzi autorce jak zwykle, czyli świetnie.
Jednak mimo wszystkich zalet (w tym dowolnego dialogu produkowanego przez Briżit) bawiłam się przy Efekcie pandy ciut gorzej niż przy Dywanie. Może dlatego, że w tym tomie, jeszcze bardziej niż w pierwszym, intryga jest tylko pretekstem i tę pretekstowość widać bardziej, a może dlatego, że zabrakło tu hamulca dla Tereski i kontrastu dla jej charakteru, czyli Andrzeja. Albo po prostu, mą bożę, było za mało kasztanków.
Polecam na chandrę, nie tylko jesienną. Na wakacje. Albo na wypad do SPA. Na poprawę humoru albo z dowolnej innej okazji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *