Gladiatorzy – Antologia (dwugłos)

1 out of 5 stars (1 / 5)
Co za dużo to niezdrowo. Taka była moja pierwsza refleksja po odłożeniu opasłej antologii zatytułowanej Gladiatorzy. 760 stron. 21, tak dwadzieścia jeden opowiadań znanych i lubianych autorów . Są w tym towarzystwie takie tuzy jak Jarosław Grzędowicz, Maja i Lidia Kossakowskie, Andrzej Plilipiuk, Magdalena Kozak, Michał Gołkowski, Bartek Biedrzycki…. wyliczać dalej? Jednym słowem sama śmietanka. I rzeczywiście, tak do połowy czytało się tę antologię bardzo przyjemnie.  Ale im głębiej w lekturę tym bardziej robiło się nużąco, by nie rzec.. nudno. W efekcie musiałam odstawić książkę na jakiś czas, bowiem groziło mi ciężkie zwichnięcie szczęki przy lekturze  kolejnej wariacji na temat.  A co gorsza, bardzo, ale to bardzo nie chciało mi się do tej lektury ponownie wracać. Jednym słowem zostałam przegladiatorzona, zagladiatorzona i zgladiatorzona na amen.  A antologii, zwłaszcza tak homogenicznych mam dość i trochę na naprawdę dłużej.

Trudno mi więc wybrać najbardziej ulubiony utwór. Mieszają mi się wątki, pomysły i bohaterowie. Zwłaszcza, że praktycznie wszyscy bohaterowie posiadali jakieś dodatki i ulepszenia. Zwykłe,  wirtualne lub co najmniej magiczne.  A przy części opowiadań miałam nieodparte wrażenie, że ja to już gdzieś czytałam! Jak nie więzienie na ziemi, to więzienie w kosmosie albo przynajmniej w wirtualnym świecie, a jak nie więzienie, to i tak jakaś postać odcięcia od świata. Przeciwnicy naszych gladiatorów niemal zawsze są zarozumiali, pewni siebie, nie doceniają przeciwnika i przez to ponoszą spektakularną klęskę. A bohaterowie mimo zwycięstwa też zawsze ponoszą klęskę.

I już nie wiem co napisać dalej, bo naprawdę musiałabym 21 razy powtórzyć to samo. Może współrecenzentka zdoła z siebie wykrzesać nieco więcej entuzjazmu. Mnie się zupełnie nie udało.

 

 

__________________________________________________________________________________________________________________________ Lashana

 

2 out of 5 stars (2 / 5)

Współrecenzentka wykrzesa trochę więcej entuzjazmu. Z naciskiem na „trochę”. Mnie się bardziej podobało i znalazłam też parę tekstów, które z chęcią przeczytałabym w wersji rozszerzonej na powieść. Ale też czytałam na raty i za każdym odłożeniem książki na dłużej musiałam się zmuszać, żeby do niej wrócić. Gladiatorzy w takiej ilości naprawdę robią się niestrawni, nużący i nudni. Nie będę oceniać w gwiazdkach poszczególnych opowiadań, bo przy dwudziestu jeden tekstach zrobiłoby się tu zbyt wiele konstelacji.
Tomasz Kołodziejczak – Wszyscy na jednego
Wszystko co najlepsze u Kołodziejczaka – odjechana, oryginalna idea, lekki dodatek słowotwórstwa (ale utrzymanego w granicach rozsądku) i świetny klimat. Bardzo plastyczne opowiadanie, przy czytaniu ma się wrażenie oglądania netfliksowego Seks, śmierć i roboty.
Magdalena Kozak – Ostatni strzał strachu
Ciekawy pomysł, dużo akcji, ale jakoś mnie nie porwało. Może po prostu wolę bardziej tradycyjny wariant walki – areny zamiast klatek.
Magdalena Ratajczak – Arena należy do was!
Sympatyczne, jest klimat, są solidni bohaterowie, ale ten film już kiedyś widziałam. Tytuł brzmiał Uciekinier, tylko tu zamiast Arnolda mamy dodatek Igrzysk Śmierci. I trochę zbyt łzawe zakończenie, niezbyt pasujące do reszty.
Bartek Biedrzycki – Stulti et circenses
Cudne to było. Trochę jakby Zagłoba snuł opowieść o Zonie. Bawiłam się przy lekturze świetnie, mimo że za Zoną nie przepadam, ale całość wyleciała mi z głowy zaraz po dotarciu do ostatniej kropki.
Eugeniusz Dębski – Igrzyska Hańby
Za dużo chaosu, neologizmów, słowotwórstwa. Pomysł zabity wykonaniem szybciej niż gladiator na arenie. Intryga też nie do końca mnie przekonała.
Andrzej Pilipiuk – Gladiator
Wyjątkowo nijakie odcinanie kuponów od standardowego bohatera Pilipiuka.
Michał Śmielak – Ostatni
Dobre to było. Bez fajerwerków, z solidnym researchem, po prostu dobre.
Michał Gołkowski – Sol invictus
Całkiem nieźle się czytało, ale to trochę wstęp do Komornika, mam wątpliwości czy ktoś nie znający serii będzie wiedział co się dzieje.
Wojciech Kowalski – Czempion
Zdecydowanie jedno z najlepszych opowiadań. Króciutkie, z klimatem, z pomysłem. Przewrotne i z pazurem. Jak autor coś jeszcze kiedyś napisze, to na pewno przeczytam.
Marcin Podlewski – Coloseum Inferno
Ciekawa koncepcja, ale na tym etapie to już trochę ziewam przy wszystkim…
Janusz Płonka – Amulet
Sympatyczny klimat a la Gwiezdne Wojny.
Arkady Saulski – Największy bohater
Interesujące podejście do tematu, niby klasyczne, ale jednak z twistem. Klimatyczne.
Jarosław Grzędowicz – Murmillo z Końca Świata
Klimat jest. Research jest. Pomysł… mocno zalatuje Nancy Collins. Fajne śledztwo. Tylko te teksty o umęczonych mężczyznach, którym nie wolno być mężczyznami, to trochę facepalm jednak.
Aleksandra Staniewska – Zakład
Ciekawy świat i klimat, z chęcią poczytałabym więcej. Fabuła też niczego sobie.
Michał Śmietana – Ostatni Rzymianie
Sporo akcji, trochę niejasne zasady walk, nietypowy w tym zestawie klimat zalatujący powieścią gotycką. Ale jakoś mnie nie porwało.
Krzysztof Abramowski – O lancę Andromedy
Ciekawa wizja w sosie z cyberpunka.
Maja Lidia Kossakowska – Na rozkaz Cezara
Mroczne SF w klimacie Blade Runnera z dużą ilością deszczu napisane przez Kossakowską. Wow.
Hubert Olkowski – Gniezno piękne jak dziś
Wygląda jak początek czegoś większego, nie zwaliło mnie z nóg, ale zaciekawiło na tyle, że z chęcią poczytałabym resztę tekstu, jeśli kiedyś taki będzie.
Wojciech Okrutny – Cybernezis
Surogaci z Brucem Willisem w dystopijnym sosie. Tylko bez Willisa.
Alicja Janusz – Na ubitej ziemi
Genialny klimat, ciekawy świat, barwni bohaterowie. Słowiańskie klimaty z wkładem własnym autorki. Świetne to było. Jest to jedno z niewielu opowiadań ze zbioru, które zapadły mi w pamięć, z chęcią przeczytałabym powieść w tym świecie i z tymi bohaterami.
Michał Puchalski – Hymn do pierzastego węża
Klimatyczne, poprawne historycznie i krwawe. Bardzo dobrze napisane sceny walki.
Jak to zwykle w antologiach – jest parę tekstów świetnych, parę kiepskich, a reszta to nie rzucające się w oczy i nie zapadające w pamięć średniaki. Jeśli brać pod uwagę oryginalne pomysły, nieszablonowe podejście i ciekawe rozwiązania fabularne, to tym razem debiutanci i początkujący biją na głowę starych wyjadaczy (poza oczywiście Kołodziejczakiem, Grzędowiczem i Kossakowską).
Nie jest to zła antologia, ale naprawdę jest dobrym odzwierciedleniem stwierdzenia, że co za dużo to niezdrowo. A przy takiej liczbie tekstów, zmęczeniu tematem i zlewaniu się ze sobą pomysłów przebiją się tylko te naprawdę wyjątkowo dobre. Ciut gorsze automatycznie wydają się średnie, a te średnie… cóż… powiem tylko, że do tego zbioru na pewno nie będę wracać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *