(3 / 5) Za oknem wiosennie, a mnie wpadła w ręce książka z wigilijno – świątecznymi akcentami. W zasadzie wpadła wcześniej. Ale, jak to u mnie bywa trafiła na stos książek “do przeczytania na już” czyli szybko została zasypana przez następne nabytki. W końcu jednak się doczekała.Początek powieści nieco się nie klei. Obserwujemy spotkanie bohaterek, ale trudno nam się zorientować kto kogo ma “adoptować” na święta – czy starsza pani młodą osobę czy właśnie na odwrót. Być może z punktu widzenia konstrukcji powieści nie jest to wymagane, ale na pewno uporządkowałoby to wejście głównych postaci opowieści. Kolejnym zgrzytem jest przedstawienie postaci. Są pisane “pod tezę” w sposób wręcz łopatologiczny – kolorowa i pełna życia starsza pani ( nota bene nigdy nie dowiemy się ile naprawdę lat ma Maria) skonfrontowana z szarą, nijaką i zgorzkniałą trzydziestolatką. Potem jest również pod tezę – okazuje się, że ciepło, energia, życzliwość i pomysłowość Marii sprawiają że Paulina coraz chętniej z nią przebywa. Jednocześnie poznajemy historię miłości tajemniczej ( serio?) Zośki i Franciszka, a w tle plącze się niezbyt udany romans Pauliny z Arkiem. I mamy kolejną tezę – brak szczerej rozmowy, obstawanie przy swoim za wszelką cenę sprawia, że Zośka przegrywa swoją wielką miłość. Tych tez będzie jeszcze kilka, ale jakbym zaczęła je tu wymieniać – opowiedziałabym Wam całą książkę.
Pomimo tego powieść czyta się bardzo przyjemnie. Autorka ładnie operuje słowem co w dzisiejszych czasach nie jest takie oczywiste, sprawnie buduje “intrygę”, logika fabuły jest zachowana, tempo nie siada i co mnie nieco zdziwiło książka nie jest przegadana. Czyli da się napisać obyczajówkę bez nadmiernego słowolejstwa. Nawet przewidywalne zakończenie mi nie przeszkadzało. Przeszkadzała natomiast pewna ckliwość, nadmierna tezowość i związany z tym schematyzm postaci oraz omnipotencja głównej bohaterki. Okazuje się, że po sześćdziesiątce też można być Mary Sue… W moim odczuciu Kolęda… jest opowieścią dla młodszych czytelników, choć przeczy temu wiek drugiej z bohaterek. Myślę, że dla młodszych czytelników osoba po trzydziestce jest równie “wiekowa” jak Maria.
podsumowując – sprawnie napisana wariacja opowieści wigilijnej, do przeczytania w jeden wieczór, lub dłuższą podróż pociągiem.