Adam Blake – Oszustwo znad Morza Martwego (dwugłos)

oszustwoJeśli szukaliście tytułu całkowicie rozmijającego się z treścią książki, to Oszustwo  jest tego najlepszym przykładem.  Zarówno tytuł jak  i opis na okładce sugerują nam, że autor  wzorem Dana Browna pomknął w kierunku którejś z kontrowersyjnych teorii historyczno – teologicznych. Nic bardziej mylnego. Oszustwo, to jedna z bardziej „rasowych” powieści detektywistycznych, jakie udało mi się ostatnio przeczytać, a z całego okładkowego bełkotu najbliższe prawdy okazało się tylko jedno zdanie: „ta książka trzyma w napięciu od pierwszej, aż do ostatniej strony”. Podsumowując, największym oszustwem w Oszustwie jest  tytuł i podtytuł. Sama fabuła opowiada nam historię angielskiej detektyw, wydziałowej „czarnej owcy”, która dostaje do poprawienia sfuszerowane śledztwo i  praktykanta. Fuszerka okazuje się być wierzchołkiem góry lodowej i prowadzi do innych śmierci, a praktykant, ku wściekłości całego wydziału bierze stronę swojej nowej szefowej. Na marginesie, nie za bardzo rozumiem, po co autorowi było potrzebne aż  takie dramatyzowanie postaci Haether Kennedy. Wsadził do niej jak do dziurawego wora wszelkie traumy i traumeczki jakie zazwyczaj przypisuje się kobietom detektywom. W czytaniu takie psychologizowanie nuży, budowaniu postaci nie pomaga, ani nie sprawia, że bardziej wiążemy się z bohaterką. Bo to, z czym najbardziej przynajmniej ja się wiązałam – była sama intryga.
Bo intryga moi drodzy – broni się sama.  Jest dobrze skonstruowana, wciąga, niepokoi, dziwi. Podobnie jak detektyw Kennedy gubimy się w tropach wiodących przez wiedzę, o której nie mamy zielonego pojęcia, a jedynym znakiem, że trafiliśmy na ślad kogoś kto nie chce być znaleziony, są kolejne śmierci. Śmierci zadawane przez dziwnych bladolicych ludzi, którym z oczu leje się krew. Ci sami bladolicy ludzie ścigają drugiego bohatera książki eks najemnika  Tillmana, człowieka który od 13 lat tropi tajemniczego Michaela Branda porywacza jego rodziny. Reszta jest dość przewidywalna. Tillman i Kennedy zawiązują spółkę. Akcja toczy się żwawo, trup pada we właściwych momentach, bohaterowie cierpią fizycznie i mentalnie, zagadka się rozwija, dochodzą nowe wątki. Tylko oszustwa jakoś nie ma. Wreszcie na scenę wkracza ewangelia Judasza i tajemnicza sekta/plemię odpowiedzialna za wszystkie śmierci łącznie z katastrofą samolotu. Na całe szczęście Adam Blake oszczędza nam filozoficzno – teologicznego bełkotu, ograniczając się do niewielkiej dawki. Dawki zupełnie nieprzekonującej.  Zagadka zostaje rozwiązana, ale w sposób, który pozostawia ciągle sporo pytań. Pytań, na które autor udzieli nam odpowiedzi dopiero w drugiej swojej książce.
Jeśli lubicie dobre kryminały – przeczytajcie Oszustwo. Jeśli szukacie mistyki i tajemnicy – dajcie sobie spokój.

___________________________________________________________________________________________________Lashana

Gdyby nie pozytywny komentarz K.Wal w życiu nie tknęłabym tej książki nawet kijem… okładka tchnie chrześcijańską teorią spiskową na kilometr, fuj.
Jednak szybko się okazuje, że mamy angielski kryminał (czyt. policjanci nie strzelają do czego popadnie), profesorów schodzących z tego świata, i to nie za sprawą słusznego wieku, i samoloty, którym nie udało się wylądować.
Przez większość książki akcja toczy się wartko i trzyma nas w napięciu, a sierżant Kennedy mozolnie składa kolejne fragmenty układanki. Były najemnik Tillman robi to samo, tylko trochę mniej legalnymi metodami… i od 13 lat.
Wszystkie wątki ładnie się zazębiają, napięcie rośnie i…. gubi się prawdopodobieństwo i logika. Całe szczęście dzieje się to tuż przed finałem, a cała reszta jest na tyle dobra, że można to jakoś przełknąć.
Główną wadą są postacie, sztampowe i wciśnięte w ramki – amerykański małomiasteczkowy szeryf, twardy najemnik i przede wszystkim pani gliniarz. Zwłaszcza ta ostania to chodzący katalog wszystkich możliwych sztamp i traum.
Finał otwiera pisarzowi furtkę do kolejnych części i zostawia czytelnika z dużą ilością pytań.
Potomków Judasza kompletnie nie kupuję, po drugi tom raczej nie sięgnę, ale przyznaję, że czytało się
Oszustwo całkiem nieźle.

2 thoughts on “Adam Blake – Oszustwo znad Morza Martwego (dwugłos)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *