Diamand Emily – Dzieci Potopu

Mam szczęście do drugich tomów. Dzieci Potopu to drugi tom opowieści o czasach zagłady zatytułowanej Okup drapieżców. Jednak po lekturze stwierdzam, że nieznajomość tomu pierwszego w niczym nie przeszkadza, a być może nawet by mi w lekturze przeszkadzała. Mam natomiast nieco problemów do jakich kategorii zakwalifikować Dzieci. Teoretycznie rzecz dzieje się po katastrofie która zmieniła świat, a zatem postapokalipsa wydaje się być na miejscu, jednak w trakcie lektury miałam chwilami wrażenie, że czytam coś na kształt steampunka, albo urban fantasy.  Skąd to wrażenie? Ano stąd, że jednym z głównych bohaterów jest ostatni działający komputer, odbierany przez otoczenie tak jak w świecie Alladyna musiał być odbierany dżin wyskakujący z butelki. (Ocho już czuję, jak zwolennicy teorii o kosmitach nawiedzających w tajemnicy ziemię unoszą w górę nosy i zaczynają węszyć…). Mamy też zrujnowany Londyn, w którym gdzieś tam w super tajnych schronach i magazynach przetrwał inny fragment komputerowej technologii, będący najbardziej pożądanym skrawkiem przeszłości. Tak moi drodzy, ludzkość sportretowana przez Emily Diamand niczym nie różni się od tej jaką znamy teraz.

Bez wątpienia natomiast jest to młodzieżówka, bowiem bohaterowie to nastolatki. Jak zawsze – zagubieni w świecie dorosłych, nie zgadzający się z nimi, kwestionujący narzucane prawa, szukający własnych dróg. Czternastoletnia Lilly uboga rybaczka zmuszona do opuszczenia swojej wioski, Lex, 10cioletnia córka premiera i Zeph, nastolatek którego los postawił na czele rodzinnego klanu. Każde z nich stanie przed dylematami, z jakimi miałby problem dorosły. Najmniej sympatyczną postacią opisaną przez autorkę jest… komputer osobisty. Obdarzony pseudoosobowością odzwierciedla wszystkie najgorsze cechy człowieka – jest egoistyczny, marudny, zarozumiały, zrzędliwy gaduła. Jednym słowem resztki technologii z której tak jesteśmy obecnie dumni zaprezentowane są od najgorszej możliwej strony. Podobnie fatalnie wypadają dorośli, czasami bardziej dziecinni i egoistyczni niż dzieci.

Autorka ma lekkie pióro, dzięki czemu opowieść czyta się przyjemnie, przymykając oczy na pewne nieścisłości  czy naciągania fabuły. Jeśli miałabym porównać trzy książki młodzieżowe, które ostatnio wpadły mi w ręce: Złomiarza, Wielki błękit oraz Dzieci Potopu – to te ostatnie wygrywają zdecydowanie, o całą długość z pozostałymi.

Przyjemna młodzieżówka z zaskakująco poważnymi pytaniami w tle.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *