Michalak Katarzyna – Mistrz

Kategorie: Obyczajowa

mistrz-b-iext20437740

Ona niewinna, on niebezpieczny. Łączy ich zbrodnia, namiętność i tajemnica. Jedno z nich musi umrzeć…

Oto co znajdujemy na przedniej okładce Mistrza – pierwszej części “Serii z Tulipanem” Katarzyny Michalak. Niedawno Magda znęcała się nad Rokiem w Poziomce tejże autorki. Opinie na temat książek tej autorki są skrajnie wręcz podzielone – jedni się rozpływają, inni nazywają to literaturą dla kucharek. Jeszcze inni zaś nazywają to literaturą dla kucharek i są tym zachwyceni… mniejsza jednak o zboczenia innych internetowych recenzentów.

Opis na okładce przełożyłem sobie jako “będą seksy”, mentalnie zaklasyfikowałem dzieło jako harlequina i z poczuciem dokonywania aktu masochizmu zatopiłem zęby. Cóż, okładka obiecuje nam morderstwo – dzisiaj przychodzę więc do Was by je popełnić. Czytaj dalej »

Ee Susan – Angelfall (dwugłos)

Kategorie: Angel fantasy, Postapokalisa, Urban fantasy

angelI znowu mamy świat po apokalipsie. W ruinach budynków wyludnionych miast ukrywają się ludzie. Ci dobrzy i ci źli. Ci dobrzy usiłują przeżyć. Poszukują  jedzenia, leków, czegokolwiek co pozwoli  im przeżyć kolejny dzień. Ci źli też usiłują przeżyć. Kosztem tych dobrych. Jedni i drudzy ukrywają się przed aniołami. Bo tym razem apokalipsa przyszła całkiem dosłownie z nieba. Przynieśli  ją aniołowie. Do AngelFall przyciągnęła mnie okładka, inna od wszechobecnej sztampy w której na okładce jest albo dziewoja z obowiązkowymi  atrybutami:  mieczem/giwerą/motocyklem/tatuażem   albo facet zawinięty  w płaszcz, równie obowiązkowo patrzący spode łba.  Intrygujący był też opis, ale sami wiecie jak to z tymi opisami bywa – na okładce wielkie halo a w środku żenada. Czytaj dalej »

Ee Susan – AngelFall, Penryn i świat po

Kategorie: Angel fantasy, Postapokalisa, Urban fantasy

angelfall2 Słuchajcie, pani autorce udała się rzecz naprawdę rzadko spotykana.  Otóż pięć minut po skończeniu jej książki nie wiedziałam już o czym ona jest…. Nie pamiętałam kluczowych momentów, nie umiałam wskazać przesłania czy choćby zamysłu autorki,  miejsc szczególnie interesujących czy wkurzających.  Wątpiącym i szydercom odpowiadam zawczasu – nie dopadła mnie skleroza ani początki Alzheimera. To po prostu książka napisana jest tak “znakomicie”, że po jej przeczytaniu nie pozostają nawet śladowe ilości emocji. Nic, niente, czarna dziura. Pustka z lipą i maliną. W efekcie siedzę z dość nieszczęśliwą miną i zastanawiam się jak zrecenzować to coś… Czytaj dalej »