Ziemiański Andrzej – Pułapka Tesli

Bardzo lubię pełen nagrodzonych opowiadań Zapach Szkła Ziemiańskiego, więc po rozczarowaniu Pomnikiem Achai i jeszcze większym rozczarowaniu Virionem liczyłam na to, że autor pokaże pazur w krótkiej formie.
Zbiorek jest dość krótki, dostajemy pięć opowiadań (z czego cztery były już wcześniej publikowane). Każde w trochę innym stylu, chociaż i tym razem – podobnie jak w Zapachu Szkła – dominuje sensacja w różnych otoczkach.
Polski dom, otwierający zbiór, w połączeniu z okładką i tytułem trochę myląco nadaje całości ton powieści grozy. Opowiadanko jest króciutkie, bardzo sztampowe i przewidywalne, jak na urban legend przystało, jednak w sumie sympatyczne i z klimatem. Chociaż kojarzy się raczej z tworem wyciągniętym z szuflady na potrzeby nowego zbioru.
Wypasacz (wydany przedtem w antologii z 2005) to pozornie policyjna opowieść z rodzimego podwórka, która szybko zmienia się w historię… złą. Na wszystkich frontach. Mamy tu i uprzedmiotowienie kobiet, i obsesję nazywaną miłością, i sytuację nieprawdopodobną, i… niesmaczną. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że tekst daje do myślenia – po tym jak już się rozmasuje czoło bolące od facepalmów.
Tytułowa Pułapka (najnowsze z publikowanych wcześniej opowiadań) to historia problemów Tesli z Bellem i Edisonem. Wplata sporo faktów z życia wynalazcy i przeplata przeszłość z teraźniejszością. Pomysł był fajny, tylko jest w tym tekście czegoś albo za dużo, albo za mało – z jednej strony dużo się dzieje, z drugiej sprawia wrażenie niedopowiedzianego i urwanego. Może format Nowej Fantastyki wymusił akurat taką objętość? Trudno powiedzieć czy rozbudowa formy, postaci i zakończenia pomogłaby w odbiorze; w obecnej formie zostawia uczucie niedosytu.
Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła to zdecydowanie najgorsze opowiadanie ze zbioru. Polska w niedalekiej przyszłości i bohater, którego trzeba bronić za wszelką cenę, bo zgodnie z przepowiednią odmieni losy kraju. Jako dodatek do patetyczności, wzniosłych mów i cierpienia za miliony dostajemy też koszmarnie sztuczne dialogi, tony powtarzających się frazesów i wyjątkowo źle napisane postacie. I to źle napisane nawet jak na Ziemiańskiego, którego bardziej interesuje pomysł i akcja niż rozbudowani bohaterowie.
Zresztą sztuczne dialogi i dużo powtórzeń to bolączka całego zbioru.
Całość zamyka A jeśli to ja jestem Bogiem, zdecydowanie najlepsze ze zbioru. Może dlatego, że autor wraca w nim do swoich ulubionych tematów – Wrocławia i snów. Historia architekta leczącego ludzi w snach, któremu trafia się zestaw nietypowych (nawet jak na jego pracę) przypadków zawiera wszystko, co można było znaleźć w Zapachu Szkła, tylko w nieco mniejszej dawce. Mamy pozornie absurdalny pomysł, trochę akcji, dobrą pointę, bohaterów naszkicowanych, ale dobrze wpasowujących się w styl i świat. Bardzo przyjemny tekst, zwłaszcza po serii marnych opowiadań, ale jedno opowiadanie zbioru nie ratuje.
Całość wypada… kiepsko. Jedyne niepublikowane wcześniej opowiadanie, mówiąc delikatnie, nie zachwyca i oryginalnością nie grzeszy. Z reszty tylko ostatnie ociera się o to, co prezentował Zapach Szkła. Tytułowa Pułapka miała potencjał, ale reszta… o reszcie chcę jak najszybciej zapomnieć i pewnie uda się to zrobić bardzo szybko, nawet się nie starając.
Polecam… archiwalny numer Science Fiction z A jeśli to ja jestem Bogiem i Zapach szkła. Pułapka Tesli nie broni się nawet w kategorii literatury rozrywkowej. Do szybkiego zapomnienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *