Ziemiański Andrzej – Virion. Wyrocznia

Ziemiański po raz kolejny zabiera nas do świata Achai. Jednak tym razem nie plącze się po nim wojsko polskie, a księżniczki nie zostają szermierzami. Ba, Achaja się jeszcze nie urodziła. Za to poznajemy młodość największego szermierza – natchnionego, pozbawionego skrupułów typa do wynajęcia – Viriona.
Virion nie odznacza się niczym szczególnym – nie jest prymusem, nie jest zbyt popularny, ba, szermierzem też nie jest za dobrym, ma co prawda słuch absolutny, ale przecież chłopak z dobrego domu nie zostanie grajkiem. Ojciec przyszłego szermierza dorobił się na handlu niewolnikami i szlachcicem co prawda nie zostanie, ale stać go na wysłanie syna do gimnazjonu na nauki.
Pierwsza połowa książki to dorastanie Viriona i historia jego rodziny, która mogłaby się dziać w starożytnej Grecji – mamy gimnazjon, naukę zapasów i picie taniego wina. Wojna i cała reszta Cesarstwa Luan są bardzo odległe i trochę abstrakcyjne, i w sumie takie pozostaną do końca tego tomu. Poza dwoma znajomymi imionami, nic nie wskazuje na świat Achai i akcja mogłaby się toczyć w dowolnym pseudoantycznym świecie fantasy. Z jednej strony jest to plus, bo można czytać Viriona bez znajomości pierwszej trylogii, z drugiej strony – nie mamy tu za wiele mrugnięć do czytelników.
Styl, jak zwykle u Ziemiańskiego, lekki, trochę poprzetykany wulgaryzmami i pełen dialogów i monologów wewnętrznych sprawia, że czyta się szybko i lekko. Powieść rozkręca się w drugiej połowie, jednak mimo wszystko akcji nie ma za dużo. Jednakże jest jej zdecydowanie więcej niż w
Pomniku cesarzowej. Bohaterowie nie są zbyt rozbudowani, a kobiety są traktowane marginalnie, mimo że są osią napędową intrygi. I zawsze znajdzie się miejsce na scenę tortur. Czyli dostajemy w sumie wszystko to, czego możemy się po Ziemiańskim spodziewać.
Wyraźnym minusem jest postać upiorzycy, która mi do świata Achai nijak nie chciała pasować i która była za bardzo desus ex machina. Drużyna łowców niewolników też nie wywołała pozytywnego wrażenia – tym bardziej, że wszystkie sceny z ich udziałem są mocno schematyczne. Intryga, która toczy się dookoła Viriona na razie jest zbyt tajemnicza i niedopowiedziana, żeby coś więcej o niej powiedzieć, ale dzięki temu jest też szansa, że rozwinie się jakoś w kolejnych tomach. Chociaż cała historia jest na razie na tyle rozmyta i mało konkretna, że zdecydowanie nie czekam niecierpliwie na kolejny tom.
Przegadany przeciętniak, raczej dla fanów autora.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *