Kris Longknife jest córką premiera, wnuczką bohaterów narodowych (niezależnie od tego, z której strony drzewa genealogicznego by nie spojrzeć), krewną pracowników ministerstwa (dowolnego) i dziedziczką fortuny. Na swoje nieszczęście ma też ambicje, żeby nie przejść przez życie korzystając ze sławy rodziny, tylko osiągnąć coś wysiłkiem własnym. Na dodatek nie interesuje jej polityka, czyli ma mocno ograniczony wybór możliwej kariery. Czytaj dalej »
Science fiction
Pratchett Terry, Baxter Stephen – Długa Ziemia
Kategorie: Science fictionTerry Pratchett współtworzył książkę w tematyce science fiction? Woohoo!
Taka była moja pierwsza reakcja kiedy podsunięto mi tą książkę pod nos. Może powinienem był się połapać już wtedy, zwrócić uwagę na szczegóły: zrezygnowaną minę podsuwającej, tendencję do spoilerowania… Ale nie zwróciłem, bardziej przejęty tym że na okładce jest napisane „Terry Pratchett”.
No dobra, to nie jest zła książka. Ale nie jest też dobra.
McCAmmon Robert – Łabędzi śpiew. Księga I.
Kategorie: PostapokalisaŁabędzi śpiew – jak możemy się domyśleć na podstawie okładki ,to kolejna wariacja na temat końca tego świata , czy może bardziej świata „po”. Opis z tylnej okładki sugerował, że mamy tu, zaraz jak to leciało… „arcydzieło literatury postapokaliptycznej i epopeje grozy”. Acha. Dalej było coś o Kingu i jego Bastionie. Groza, King, Bastion? No dobrze, zobaczmy zatem jak blisko Kinga i jego Bastionu leżało owo arcydzieło. Czytaj dalej »
Szmidt Robert J. – Alpha Team (dwugłos)
Kategorie: Fantasy, Postapokalisa, Space operaAutora znałam dotąd z całkiem niezłej Samotności Anioła Zagłady, więc za Alpha Team brałam się bez złych przeczuć, za to z nadzieją na kolejną całkiem niezłą postapokalipsę (co sugerowała nawet okładka). Niestety, po dwóch całkiem niezłych opowiadaniach snujących wizje świata „po”, a dokładniej Polski „po” i jednym niezbyt udanym, autor w moim odczuciu wykonuje mentalnego fikołka i przenosi się w klimaty typowej fantasy, by na koniec znowu wywinąć fikołka i przenieść się w klimaty rodem niemalże z Obcego. Czytaj dalej »
Glukhovsky Dmitry – Futu.re
Kategorie: Science fictionJak zapewne niektórzy czytelnicy wiedzą, recenzje staram się pisać tak, by nadawały się nawet dla najmłodszych czytelników. Nie znaczy to bynajmniej że próbuję je spłycać; staram się natomiast nie używać słownictwa powszechnie uznanego za nieparlamentarne, co – z racji odziedziczenia dość wybuchowego temperamentu – nie przychodzi mi łatwo.
Toteż się staram, żeby Tobie, drogi Czytelniku, oko nie więdło. Ale tym razem może mi nie wyjść. Bowiem Futu.re to nie jest zła książka – odmawianie Glukhovskiemu warsztatu byłoby poważnym nadużyciem. Wyszła mu natomiast książka bezdennie obrzydliwa, nad którym to tematem zamierzam sobie pofolgować. A zatem:
Disclaimer: niniejsza recenzja jest przeznaczona dla użytkowników 18+. Może zawierać cytaty, momenty, różne gatunki ohydy oraz słowa nienadające się do druku. Czytaj dalej »
Peter F. Hamilton – Gwiazda Pandory 1. Ekspedycja
Kategorie: Science fiction, Space operaZapewne każdy fan science-fiction (bądź ktokolwiek będący choć po części nerdem) zgodzi się ze mną – od czasu do czasu jakaś mała space opera nie jest zła. Tą książkę dostałem do łapy – jak wiele innych zresztą – bez żadnej rekomendacji. Ba – nawet z informacją, że właścicielka czytała już coś autora, ale na kolana jej nie rzuciło.
Cóż – westchnąłem – najwyżej odłożę to w połowie, choć nie lubię zostawiać niedokończonych lektur (jest to wyraz skrajnego niesmaku, a taki nie aż tak łatwo u mnie wzbudzić; udało się to jak na razie bodaj dwóm autorom). Nie spodziewałem się wiele: ot, ludzi jako cywilizacji przemierzającej już przestrzeń, może jakiegoś zabójstwa, może paru kosmitów.
I w pewnym sensie się nie pomyliłem.
Max Kidruk – Bot (dwugłos)
Kategorie: Science fictionWzięty do ręki „Bot” konfunduje.
Z jednej strony – mamy obiecujące nazwisko. No dobrze, obiecujące dla kogoś kto fantastykę pisaną przez ludzi ze Wschodu – Rosjan, Ukraińców i tym podobnych – pochłania z pieśnią na ustach. Do tego jeszcze graficzka która z jednej strony kojarzy mi się z estetyką rasy Exo z Destiny, a z drugiej – z serią webkomiksów Automata / Silverside którą publikują autorzy Penny Arcade. Oba skojarzenia są bardzo przyjemne.
Z drugiej strony mamy wypisany ogromnymi literami tytuł „Bot”, który dla informatyka jest tyleż wieloznaczny, co nieprecyzyjny, i do kompletu jeszcze taki oto wers: „kiedy ludzie stają się nadludźmi, łatwo mogą utracić człowieczeństwo”. No – jasne, z tym że przynajmniej dla mnie znaczy to bardzo niewiele i brzydko pachnie hollywoodzkim dżinglem-tagline’m, który obowiązkowo trzeba dorzucić do każdego filmu.
Oczywiście ocenianie książki po okładce do głupota. Znacznie lepiej te okładki jednak rozewrzeć i zajrzeć do środka. A co czeka w środku?