Lewandowski Konrad T. – Perkalowy dybuk

dybukCzy można połączyć kryminał z powieścią prawie historyczną i książką niemalże obyczajową? Okazuje się, że można. A co więcej, może to być połączenie bardzo udane. No cóż, nie od dziś wiadomo, że kundelki, to przefajne stwory. Także te książkowe “kundelki”. Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Konrad Lewandowski lubi zaświaty i różne stwory z pogranicza jawy i snu. Ostatecznie, jest twórcą postaci kotołaka Ksina. (A moje pierwsze spotkanie z pisarstwem tego autora to całkiem udana historyczno – demoniczna trylogia Diabłu ogarek). Nie zdziwiłam się zatem tytułem książki którą podsunęła mi miła pani z osiedlowej biblioteki. Bardziej niepokoiło mnie jak autor poradzi sobie z wątkiem kryminalnym i jak głęboko zechce przy okazji zabrnąć w zaświaty.

Okazało się, że poradził sobie nadspodziewanie dobrze. Choć przeczuwamy, że za brutalnymi morderstwami nie czai się wcale zło nie z tego świata, to przecież dajemy się wodzić autorowi za nos i coraz podejrzliwiej czytamy opisy starając się tropić metafizyczny wątek. A Lewandowski, jak na doskonałego  obserwatora zwykłej rzeczywistości i ludzkiej kondycji przystało bawi się z czytelnikiem w najlepsze. Choć  intryga nie jest może specjalnie wyrafinowana, choć postacie są przerysowane, a postacie historyczne pisane pod konkretny model, to jednak autorowi udało się doskonale odtworzyć klimat szalonych zwariowanych lat międzywojennych. Napisany dowcipnym, żywym językiem, nie stroniący od parodii i kpiny Perkalowy dybuk jest bardziej studium ludzkiej kondycji niż kryminałem, bardziej obyczajówką z elementami historycznymi niż mroczną zagadką kryminalną. Jeśli ktoś zatem nastawił się na tę ostatnią, to się zdecydowanie zawiedzie. Jeśli jednak po prostu chce odczuć smak tamtych czasów gdy Skamandryci po ulicach chadzali… niech bierze czyta i chichocze. A po odłożeniu książki niech się zaduma nad prawdami które przemycił nam autor…

Polecam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *