S.G. Wilkens – Kyle XY – Ukryta tożsamość

kylexy

Kyle jest geniuszem matematycznym, śpi w wannie i ma wyjątkowo silny przypadek amnezji. Nie pamięta niczego ze swojej przeszłości i kompletnie nie wie jak się zachować w większości sytuacji.
Obecnie mieszka w domu swojej terapeutki i stara się na nowo nauczyć jak funkcjonować w społeczeństwie.
Na początku zaznaczę, że serialu nie oglądałam, więc nie jestem w stanie stwierdzić na ile książka się z nim pokrywa i czy jest tylko streszczeniem odcinka (bądź kilku), czy też ich uzupełnieniem.
Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa – Kyle nic nie pamięta, ale między próbami przypomnienia sobie czegokolwiek skupia się na imprezie Halloweenowej i swoich uczuciach do Amandy. Jego przeszłość, dziwne zdolności i tajemniczy osobnik, który go śledzi niezbyt wpływają na fabułę, która skupia się na rozterkach sercowych. Trochę jakby się oglądało amerykański serial dla nastolatków – w typowym liceum ona kocha jego, ale on kogoś innego bla, bla, bla… Nudne to strasznie i mało wciągające (chyba, że jest się fanem tego typu książek/filmów, ja nie jestem).
Ciekawe momenty, w których Kyle próbuje zrozumieć pewne wydarzenia i mechanizmy szybko przestają się pojawiać i zostają zastąpione rozterkami typu „czy ona mnie lubi?”.
Poziom niedopowiedzeń i tajemniczości wygląda bardziej na dziury fabularne i zamiast wprowadzać nastrój raczej irytuje. Tym bardziej, że ilość informacji, które mamy na końcu książki można by streścić w dwóch zdaniach, a połowy z nich można się domyślić w okolicach drugiej strony.
Postacie drugoplanowe są tylko tłem i trudno o nich cokolwiek powiedzieć.
Język jest poprawny, ale niczym się nie wyróżnia. Za to w tekst powstawiane są litery, które da się połączyć w imiona, nazwiska, bądź zdania. Jest to dosyć irytujące, bo pogrubione litery są wepchnięte w słowa, przez co ciężko się czyta, a tajemnicze informacje nic nie wnoszą do książki (zakładam, że mogłyby coś powiedzieć fanom serialu).
Męcząca to była lektura. Nie zachęciła mnie ani do sięgnięcia po kolejne tomy, ani do obejrzenia serialu. Zdecydowanie odradzam, nawet fanom nastoletnich romansów, bo mam dziwne wrażenie, że w dowolnej kategorii są lepsze książki niż ten gniot.

2 thoughts on “S.G. Wilkens – Kyle XY – Ukryta tożsamość

  1. Zapomniałaś jeszcze dodać, że Kyle nie ma pępka i to go też dręczy. Z serialu obejrzałam kilka odcinków i to odstręczyło mnie skutecznie od czytania książki. Jak wnioskuję z Twojej recenzji – słusznie.

    1. No owszem, to też, chociaż książkowo dręczy go nie w kontekście ” WTF?” a “czy Amanda lubi takich bez pępka”. Książki nie wyrzuciłam przez okno głównie dlatego, że nie dało się go w autobusie otworzyć…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *